top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Światło głębin" - mroczny klimat tej opowieści naprawdę Was urzeknie!


„W ostatecznym rozrachunku jesteśmy tym, co robimy i co pozwalamy robić z innymi”. To jedno zdanie oczywiście nie podsumowuje książki, ale jest świetnym przesłaniem, które dzięki niej „pójdzie w świat”. Te słowa są niezwykle aktualne w obecnych czasach i myślę, że coraz więcej osób nie tylko rozumie ich sens, ale potrafi w pełni świadomie wybrać dobro, a tym samym żyć w oparciu o takie zasady, jak tolerancja, otwartość na drugiego człowieka oraz okazywanie mu empatii, szacunku i wsparcia, kiedy doświadcza krzywdy. Cieszę się, że Frances Hardinge w swojej książce „Światło głębin”, bo to z niej pochodzi cytat, od którego zaczęłam, zachęca do pielęgnowania w sobie wyżej wymienionych wartości, a jednocześnie zwraca uwagę na konsekwencje, jakie niesie ze sobą ich odrzucenie.


Autorka porywa nas w mroczne odmęty oceanu, gdzie czają się straszne sekrety, a historie o krwiożerczych bogach stają się coraz bardziej realne. Walka dobra ze złem okazuje się nieunikniona, tajemnica goni tajemnicę i nic nie jest takie, na jakie wygląda. Piętnastoletni Hark próbuje uratować życie swojego przyjaciela Jelta, a ma mu w tym pomóc serce strasznego bóstwa. Znalezisko okazuje się jednak przekleństwem. Chłopak będzie musiał zmierzyć się z konsekwencjami strasznej przemiany, jakiej ulegnie jego przyjaciel. Wybór między dobrem a złem przestanie być taki oczywisty, a przyjaźń zostanie wystawiona na ciężką próbę.


Ta historia pokazuje mroczne oblicze toksycznej przyjaźni i jak trudno jest się wyzwolić z takiej relacji. Uświadamia również, że nie zawdzięczamy nikomu życia, bo ono należy tylko do nas. To my decydujemy, jak je przeżyjemy. Nikt inny nie powinien za nas tego robić, bo nie ma do tego prawa. Czasem łatwo ulec manipulacji, kiedy ktoś zna nasze słabe strony i wie, jak nas podejść. Jednym z ważniejszych pytań, jakie powinniśmy sobie zadać, to: kim naprawdę jesteś? A dodatkowo przytaczając słowa z książki: „Jakich swoich cech broniłbyś jak własnego życia?” I serio warto samemu sobie udzielić odpowiedzi.


Frances Hardinge skradła już moje serce poprzednią powieścią „Czara cieni”, o której pisałam już dawno na blogu. Wtedy zachwycałam się mrocznym klimatem i teraz jest dokładnie tak samo. Uwielbiam tę atmosferę grozy, jaką serwuje autorka. Świetnie potrafi budować napięcie. Z zapartych tchem śledziłam losy głównego bohatera. Pomysł na fabułę jest wg mnie naprawdę zaskakujący i intrygujący. Wykreowane postaci są bardzo oryginalne i nietuzinkowe. Warto wspomnieć, że jeden z głównych wątków dotyczy losów głuchej bohaterki, co na pewno stanowi dużą wartość dodaną.


Myślę, że to przede wszystkim baśniowość tej historii Was urzeknie. Trudno mi jednoznacznie zakwalifikować tę powieść, bo mieści się zarówno w fantasy, jak i w YA. Wg mnie dorosły czytelnik będzie również w pełni usatysfakcjonowany. Na koniec pozachwycam się jeszcze okładką, bo jest naprawdę piękna! Duże ukłony w kierunku tłumacza Tomasza Wyżyńskiego. Czytajcie, dajcie się porwać tej mrocznej opowieści.


Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz do recenzji!

3 wyświetlenia0 komentarzy
bottom of page