top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Zimne wody Wenisany" - potrzeba wielu synonimów słowa "dziwna" do opisania tej książki!


Sięgając po „Zimne wody Wenisany” autorstwa Linor Goralik nie spodziewałam się, że będę potrzebować tak wielu synonimów słowa „dziwna” do opisania tej książki. To jest tak osobliwa opowieść i tak bardzo oryginalna, że mam wrażenie, że dla dzieci będzie nie lada wyzwaniem. Już od pierwszych stron zostaną wrzucone na głęboką wodę i same po omacku będą musiały sklejać elementy tej arcydziwnej układanki. Nie od razu obraz Wenisany, świata złożonego z dwóch miast będących swoim lustrzanym odbiciem, czyli: Weniskajlu znajdującego się na górze, który zamieszkują ludzie i Weniswajtu zanurzonego w wodzie, który zamieszkują ptakopodobne, niebezpieczne gabo oraz topielce, ukaże im się w pełnej krasie. Absolutnie nic tutaj nie jest oczywiste. Wszystko zostało spowite mrocznym klimatem, który wzmagać będzie w młodych czytelnikach uczucie niepokoju. Z każdą stroną będzie coraz dziwniej i intrygująco…


Ja jako dorosła osoba jestem zauroczona i zachwycona tą książką. Z jednej strony zdawałam sobie sprawę, że jest to pozycja dla dzieci, a z drugiej gdzieś się to po drodze rozmywało i zamieniało nawet w coś bardziej poważnego. Oczywiście pełno tu uproszczeń i też czuje się, że odbiorcą jest młody czytelnik, ale no właśnie... Zobaczyłam tu potencjał na duuużo więcej... Kolejne strony dosłownie przelatywały mi przez palce i kiedy przewróciłam ostatnią, pomyślałam "wow" i chcę więcej! Na szczęście to dopiero pierwsza część i już w lutym wyjdzie kolejna, więc jest na co czekać. Liczę na to, że drugi tom podaruje mi ogrom wrażeń, bo mam takie poczucie, że dostałam świetny wstęp i zarys, a teraz dopiero będzie się działo!


Jeśli chodzi o przesłanie tej pozycji, to myślę, że to bardzo ważna lekcja o życiu dla dzieci, która mówi o tym, że pozory często mylą, a to co wydaje się na pierwszy rzut oka prawdą, może okazać się iluzją i tylko wycinkiem większej całości, która jest bardzo skomplikowana. Dorośli nie zawsze mówią prawdę i nie zawsze zasługują na miano autorytetu. Dlatego warto nieustannie zadawać pytania, próbować szukać odpowiedzi na własną rękę i samemu wyciągać wnioski.


Na koniec o projekcie okładki, a przecież powinnam od tego zacząć, bo to dzieło Rocha Urbaniaka, którego jestem fanką. Ta okładka w niesamowity sposób dopełnia treść. Tutaj dziwność wyziera i z obrazów i ze słów! Zanurzcie się w wodach Wenisany i poczujcie magię!


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję Wydawnictwu Dwukropek za egzemplarz!

6 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page