"Wróbel w getcie" - to my decydujemy, czy nadzieja rozbłyśnie mocnym płomieniem, czy zgaśnie...
- Anika Petryna
- 7 sty 2021
- 2 minut(y) czytania

Jest coś, w co od zawsze mocno wierzę. Może to zabrzmi naiwne, ale myślę, że większość z Was przyzna mi rację. Uważam, że można komuś odebrać wszystko, co dla niego najcenniejsze, ale nie da się jednej bardzo ważnej rzeczy: nadziei... Ona zawsze tli się w każdym z nas. To ostatnie, co nam pozostaje i to my decydujemy, czy rozbłyśnie mocnym płomieniem, czy całkowicie zgaśnie. To ona w czasie wojny pozwalała przetrwać. To ona pozostała, kiedy wszystko inne zniknęło. O jej znaczeniu przeczytacie w najnowszej powieści Kristy Cambron, która swoją premierę będzie miała 21 stycznia. „Wróbel w getcie” to poruszająca historia dwóch kobiet, które w najgorszym dla siebie momencie życia potrafiły wykrzesać właśnie tę maleńką iskierkę nadziei, a co najważniejsze podzieliły się nią z tymi, którzy równie mocno jej potrzebowali...
Cieszę się, że Kristy Cambron zastosowała dwie płaszczyzny czasowe. Ten zabieg zawsze robi na mnie ogromne wrażenie. Często do ostatniej chwili nie można być pewnym, co łączy obie historie. Nad stronami unosi się tajemnica. To działa na wyobraźnię. Kiedy poznajemy Kaję Makovsky ucieka właśnie z Pragi do Wielkiej Brytanii, jak zresztą wielu Żydów w 1939 roku. Niestety jej rodzice zostają, co wkrótce skłania ją do powrotu, by ich odnaleźć i ratować. Kiedy wraz z rodziną trafia do getta w Terezinie, wydaje się, ze to już koniec, jednak iskierka nadziei, którą w sobie nosi odmieni życie zarówno jej, jak i wielu dzieci... Kilkadziesiąt lat później świeżo upieczona małżonka Sera James nie ma czasu cieszyć się swoim szczęściem, bo w trakcie ślubu jej mąż zostaje aresztowany. Próbując ratować swojego ukochanego musi zmierzyć się z mrocznymi tajemnicami jego rodziny. W tej beznadziejnej sytuacji jedyne, co jej pozostało, to nadzieja, że da się jeszcze coś zrobić...
Najbardziej w tej książce poruszyła mnie historia wróbelków, bezimiennych ofiar Holokaustu. Te wszystkie dzieci odnalazły swoją iskierkę nadziei w sztuce... To rysunki, wierszyki, obrazy malowane farbami, wycinane kolaże dały im namiastkę normalności... Nie wolno nam przejść obojętnie obok tak porażającego świadectwo ich losów, obok prób usilnego poszukiwania dobra w świecie spowitym złem... Z piętnastu tysięcy dzieci umieszczonych w getcie w Terezinie przeżyła tylko garstka... To się naprawdę wydarzyło... Jak nigdy wcześniej chciałabym, żeby to była tylko fikcja literacka...
Przyznam szczerze, że Sera James i jej historia nie zrobiły na mnie dużego wrażenia. Czegoś mi zabrakło... Jedynie tajemnice rodzinne wydawały mi się ciekawe. Może nie potrafiłam się na niej skupić, bo losy drugiej bohaterki walczącej w czasie wojny o swoją rodzinę i potrzebujące dzieci w getcie zupełnie mnie pochłonęły... Kaja Makovsky dała świadectwo swojej odwagi, poświęcenia i dobroci. Miała w sobie charyzmę i ogromną siłę walki. Ale co najbardziej godne podziwu, zrobiła tak wiele dla zupełnie obcych ludzi.
Obraz wojny pokazany w książce naprawdę mnie przygniótł i wywołał ból. Kristy Cambron zamiast skupić się na konkretnych wydarzeniach historycznych, swoją uwagę poświęciła przede wszystkim bezimiennym ofiarom wojny i to mną chyba tak wstrząsnęło... Wojna to nie tylko zło... To również świadectwa bezinteresownej pomocy, dobra płynącego prosto z serca, akty odwagi pojedyńczych ludzi, którzy pragnąc ratować innych niejednokrotnie stawiali na szali swoje życie. Czas wojny pokazał bardzo dobitnie, że w mroku beznadziejności i okrucieństwa zawsze tli się iskierka... To nadzieja na dobroć...
Premiera 21 stycznia!
Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz do recenzji!
PS "Wróbel w getcie" i wcześniejsza powieść Kristy Cambron: "Motyl i skrzypce" wspólnie tworzą cykl zatytułowany Ukryte arcydzieło.
Comentarios