"Ukojenie dla drzewa Adama" - niezwykłe spotkanie z łotewską prozą
- Anika Petryna
- 22 wrz 2020
- 3 minut(y) czytania

Choć wydaje nam się, że każdy z nas ma zupełnie inne życie, że różni nas praktycznie wszystko, to ja się z tym nie zgodzę. Wg mnie łączy nas bardzo dużo, a mam na myśli trudy codzienności. Wszyscy przecież musimy się tak naprawdę zmagać z naszym życiem. Jedni radzą sobie lepiej, inni gorzej, ale zegar tyka dla każdego. Czas ucieka bardzo szybko, tylko od nas zależy, jak go wykorzystamy. Śmierć również czeka na każdego z nas... Czy będziemy gotowi, gdy nadejdzie? Życie potrafi dać w kość... Ile jesteśmy w stanie znieść cierpienia? Czy miłość może nas zniszczyć? Czy to możliwe, że choroba bliskiej osoby zabija również nas, łamiąc nasze serce? Czy jeden wybór może zmienić na gorsze całe nasze życie? Mogłabym zadać jeszcze wiele takich pytań... To trudne tematy, o których nie jest łatwo rozmawiać, a tym bardziej czytać. Takie też są opowiadania ze zbioru „Ukojenie dla drzewa Adama” Ingi Zolude, bo traktują o tym okrutnym obliczu życia, o tej szarej rzeczywistości. Potrzeba cierpliwości i dużego skupienia, by się z nimi zmierzyć, ale warto... Dostaniecie coś bardzo cennego: prawdę o cierpieniu, przemijalności i śmierci...
To moje pierwsze spotkanie z literaturą łotewską i jestem zdziwiona, jak bardzo okazała się bliska mojemu sercu. Jest w tych opowiadaniach coś takiego, co skłania do zatrzymania się, do refleksji nad życiem. Przyznaję, że musiałam czytać bardzo powoli, wyłuskiwać sens z kolejnych słów. Nie raz zatrzymywałam się zdziwiona, troszkę zagubiona, czułam, jakby mi coś umknęło, więc próbowałam jeszcze raz. Warto było, bo mogłam doświadczyć literatury nieoczywistej, wymykającej się wszelkim schematom. To smutna i nostalgiczna książka. Mroczny klimat większości opowieści jest bardzo wciągający, wręcz hipnotyzujący. Trzeba tylko poddać się temu mrocznemu nastrojowi.
Inga Zolude stworzyła wyjątkowy zbiór i choć każda opowieść wydaje się zupełnie inna, to wszystkie w pewien sposób się zazębiają. Przechodzi się bardzo płynnie od jednego do drugiego opowiadania. Ale polecam czytać po trochę, dwa, może trzy dziennie, by smakować je i doświadczać. Autorka stosuje ciekawy zabieg łączenia różnych perspektyw. Z narracji pierwszoosobowej przeskakuje do trzecioosobowej, raz mamy do czynienia z wywiadem, raz z dialogiem, raz z monologiem, pojawiają się retrospekcje czasowe. Były takie momenty, że czułam się zagubiona, musiałam się zatrzymać i naprawdę skupić.
Moje ulubione opowiadania to „Kredowe księżniczki”, „Reprezentacja” i tytułowe „Ukojenie dla drzewa Adama”. Pierwsze to niezwykle czuła opowieść małej dziewczynki, przepełnionej miłością do matki. Drugie to obraz łotewskiej, szarej rzeczywistości, w której dosłownie za wszystko, nawet za śmierć trzeba zapłacić podatek. Trzecie to opowieść o zmaganiu się z chorobą bliskiej osoby, o przeżywaniu żałoby... Ta, chyba najbardziej emocjonalna opowieść totalnie skradła moje serce. Jedno wiem na pewno: łotewska proza naprawdę mnie oczarowała.
Są tutaj takie fragmenty, które mnie osobiście zachwycają, które mówią o rzeczach oczywistych w zupełnie nieoczywisty sposób. „Czasami myślę, że do życia człowieka przywiązujemy zbyt dużą wagę. Do śmierci – zbyt dużą nieważkość. Śmierć to nieważkość. A może odwrotnie. Około dwóch milionów Łotyszy żyje w żywej wadze. Parę tysięcy – w nieważkości. Nie, może właśnie te dwa miliony żyją w nieważkości. Nieważkość – to dobrze czy źle? Nieważkość to stan, w którym płyniesz, lekko stawiasz kroki nad ziemią, a nie wciskasz na siłę powierzchnię, po której chodzisz, i wszystko, co tworzysz, posiada tę wagę. Energetyczną siłę”.
Jestem zachwycona oprawą tego zbioru opowiadań. Spójrzcie na okładkę, jest po prostu cudowna! To moje pierwsze spotkanie z wydawnictwem KEW i na pewno nie ostatnio. „Ukojenie dla drzewa Adama” bardzo mnie zachęciło do sięgnięcia po kolejne pozycje tego wydawnictwa. Liczę na to, że się nie zawiodę.
Comments