"Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa" - prawdziwy wizjoner, który wyprzedził swoją epokę
- Anika Petryna
- 24 sie 2020
- 3 minut(y) czytania

W naszym domu często przewija się nazwisko Tesla, bo mój mąż jest zafascynowany tą postacią. Dzięki niemu też sama zaczęłam podziwiać tego genialnego Serba, który przyczynił się przede wszystkim do rewolucji elektrycznej na przełomie XIX i XX wieku, a z jego blisko 300 patentów i 125 wynalazków korzystamy wszyscy do tej pory. Dynamo rowerowe, transformator, bateria słoneczna, silnik prądu przemiennego to tylko kilka z nich. Tesla był prawdziwym outsiderem w świecie naukowym, kiedy większość starała się dostosować swoje wynalazki do istniejących realiów, on wierzył, że to świat powinien się zmienić, by jego idee i marzenia mogły się ziścić. Tak naprawdę przez to, że miał odwagę marzyć, że świat potrzebuje rewolucji w myśleniu i podejściu do energii w ogóle, nie tylko elektrycznej, a pomysłami totalnie wyprzedził swoją epokę, był osamotniony i nie mógł wykorzystać potencjału jaki w nim drzemał. Niesamowite jest to, że ten człowiek potrafił w swojej wyobraźni stworzyć właściwie dopracowane i gotowe wynalazki. Gdyby tylko udało mu się wszystkie projekty zrealizować, być może świat wyglądałby dziś zupełnie inaczej...
Kiedy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Poznańskie planuje wydać biografię Tesli, bardzo się ucieszyłam i z niecierpliwością czekałam na efekty. Już samo wydanie totalnie mnie zachwyciło, poczynając od okładki i wyklejek ze schematami elektrycznymi, kończąc na wkładce z cudownymi rycinami i zdjęciami. To ogromna przyjemność czytać i trzymać w rękach pozycję tak dopracowaną w każdym szczególe. Ale najlepsze jest to, że to wydanie jest tylko dopełnieniem bardzo wartościowej i interesującej treści. „Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa” to niezwykle oryginalna biografia, bo pokazuje genialnego naukowca przede wszystkim z perspektywy jego wynalazków, co oznacza, że wymaga skupienia i dużego zaangażowania, bo nie jest łatwa w odbiorze. Bardzo zależało mi, żeby zrozumieć jak najwięcej, dlatego dawkowałam ją sobie i to było bardzo dobre posunięcie z mojej strony, Wam też to polecam. Ogrom wiedzy jaki dostałam, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, a ta pozwoliła mi teraz z większą świadomością patrzeć na rewolucję elektryczną. Z jednej strony bardzo spodobała mi się krytyczne podejście W. Bernarda Carlsona do Tesli i jego osiągnięć, bo dzięki temu ta biografia nie jest laurką, a z drugiej strony były nawet takie momenty, że byłam zła na autora, bo wydawało mi się, że wręcz umniejsza jego zasługi. Chcę natomiast podkreślić, że już po przeczytaniu całości bardzo doceniam taki sposób narracji, bo pozwala patrzeć szerzej, z różnych perspektyw i dzięki temu obraz jest pełniejszy i bliższy prawdy.
Tesla jaki wyłania się z tej książki inspiruje, potrafi porwać tłumy niesamowitymi pokazami wynalazków. Jest prawdziwym czarodziejem, który ukazuje magię swoich pomysłów, a robi to w sposób najlepszy z możliwych, bo spektakularny, to zawsze wielkie widowiska. Ten genialny Serb nie zamyka się tylko w świecie naukowym, ale stara się zaskarbić sobie sympatię i uznanie zwykłych ludzi, to przecież im mają służyć jego wynalazki. Właściwie to wszystko sprawiło, że wielu innych naukowców nie do końca traktowało go poważnie. Jego idealizm w podejściu do darmowej energii nie pomógł mu też zdobyć przychylności świata biznesu, a to miało ogromne konsekwencje. Brak pieniędzy okazał się dla niego przekleństwem, bo zablokował wiele pomysłów.
Zależności jakie istniały w tamtym czasie między światem nauki, a biznesu, są naprawdę bardzo skrupulatnie przedstawione w tej książce i dają dużo do myślenia. Wiele mówi się o rywalizacji Tesli z Edisonem. Powstało już naprawdę tak dużo anegdot i barwnych opowieści. Jak było faktycznie, chyba nie do końca tak, jak chcieliby ci wszyscy poszukiwacze sensacji. Cóż, dużo kwestii zostało przekoloryzowanych. Na ten temat tak naprawdę niewiele znajdziecie w tej książce. Ale za to ilość różnego rodzaju ciekawostek naprawdę Was zaskoczy, jak np. to, że Mark Twain był przyjacielem Tesli, czy to, że historia jajka Kolumba okazała się dla wielkiego geniusza ogromną inspiracją.
„Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa” to książka, która totalnie mnie zachwyciła i wydaje mi się, że w pewien sposób pozwoliła spojrzeć na świat oczami Tesli i przez pryzmat jego wynalazków. To była dla mnie naprawdę niezapomniana podróż w świat nauki przełomu XIX i XX wieku. Myślę, że teraz dzięki książce jeszcze bardziej niż wcześniej doceniam wynalazki Tesli. Jak często słuchacie radia? Lubicie jeździć na rowerze w nocy? Kto z Was miał okazję sterować dronemi? Czy wiecie, dzięki komu możecie to wszystko zrobić?
Comments