"Tajemna wspólnota" - Philip Pullman nie pozwala o sobie zapomnieć
- Anika Petryna
- 8 lut 2021
- 3 minut(y) czytania

O pierwszej części nowej serii Księga Prochu, czyli „La Belle Sauvage” Philipa Pullmana pisałam jakiś rok temu. Cieszyłam się wtedy, że autor nie zrezygnował z uniwersum, które stworzył i postanowił opowiedzieć nową historię. W sumie nie tak do końca nową, bo akcja została ulokowana jakieś 10 lat wcześniej w porównaniu do Mrocznych materii, a Lyra, jako niemowlę stała się jedną z bohaterek. Tym razem jednak główną postacią był Malcolm Polstead wraz ze swoją łodzią La Belle Sauvage. W nowej serii polityka, religia i nauka po raz kolejny prowadziły ze sobą wojnę na kartach opowieści. Druga część jest dla mnie o tyle ogromnym zaskoczeniem, że tym razem przenosimy się w czasie o 20 lat w porównaniu do pierwszej. A to oznacza nie lada gratkę dla miłośników Mrocznych materii i fanów Lyry Belacqua. Tym razem już jako młoda kobieta dorównuje kroku Malcolmowi i znów udajemy się z nią w ważną podróż. W tym przypadku jednak problemy egzystencjonalne i usilne poszukiwania własnego ja stoją na równi z rozważaniami nad istotą Prochu oraz walką z Magisterium, czyli odpowiednikiem przesiąkniętego zgnilizną Kościoła.
Lyra dorosła, i jako czytelnik musiałam się przyzwyczaić do faktu, że ulotniła się gdzieś jej cudowna dziecięca wrażliwość oraz otwartość na magię. Zaakceptowanie tego było bardzo trudne, szczególnie, że świat widziany teraz jej oczami nie był już tak fascynujący. To też sprawiło, że kibicowałam jej usilnie w poszukiwaniach własnego ja, bo liczyłam, że odnajdzie w sobie zagubiony dziecięcy pierwiastek, który otwiera świat magii. Oczywiście w tej części nie można narzekać na fantastyczne postaci i zjawiska, ale to Lyra była zawsze ważnym spoiwem realności z magią, to ona sprawiała, że cała opowieść miała sens. Równocześnie muszę przyznać, że rozwój wypadków bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Pojawia się wiele intrygujących i zagadkowych postaci. Nad stronami unosi się tajemnica, a podróż w którą udajemy się wraz z Malcolmem i Lyrą nie prowadzi nas po utartych ścieżkach. Rozważania nad istota Prochu łączą się tutaj z problemami egzystencjonalnymi młodej kobiety, która nie radzi sobie ze swoimi uczuciami i jest zagubiona w świecie dorosłych. Cieszę się, że Philip Pullman wplótł w tę historię wiele problemów współczesnego świata. I nie mam tu na myśli tylko zdemaskowania zepsucia instytucji Kościoła, ale poruszenie problemu uchodźców i migracji, tak przecież ważnego w obecnych czasach. Myślę sobie, że przesunięcie w czasie o 20 lat w stosunku do pierwszej części było bardzo ryzykowne, bo o ile pierwsza wydaje się być skierowana do młodzieży, tak ta wg mnie jest odpowiedniejsza dla dorosłego czytelnika. I dlatego mam dylemat, bo z jednej strony podoba mi się kierunek obrany przez autora, bo jeśli chodzi o sens historii oraz poprowadzenie fabuły jestem usatysfakcjonowana, a z drugiej nie do końca przekonuje mnie takie „żonglowanie wiekiem odbiorcy”.
Uwielbiam Philipa Pullmana za mroczny klimat jego opowieści. A ten naprawdę obezwładnia i nie pozwala odetchnąć ani na chwilkę. Ta mroczność i baśniowość potrafią oczarować i uzależnić czytelnika. Motyw podróży to kolejny znak rozpoznawczy autora. I mimo że tym razem wyprawa obejmowała aż 600 stron, to ani przez chwilę się nie nudziłam. Muszę przyznać, że połknęłam tę część właściwie w dwa dni i miałam przy tym dużo frajdy. Już nie mogę się doczekać kolejnej kolejnej pozycji z tej serii. Na koniec jeszcze napisze, że wg mnie Wydawnictwo MAG robi kawał świetnej roboty, jeśli chodzi o wydanie książek Philipa Pullmana. Są naprawdę cudowne! Myślę, że będą zdobic regał niejednego mola książkowego!
Bình luận