top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Sub Rosa" - czyli ukłon Anny Jurewicz w stronę prawdziwej słowiańskiej magii :-)

Zaktualizowano: 19 lip 2019



Magiczny uniwersytet na Łysej Górze - tak, to brzmi niesamowicie ! Jeśli kiedyś taki powstanie w realnym świecie, pierwsza złożę dokumenty i będę się całym sercem ubiegać o status studenta. Z drugiej strony pojęcia magiczny uniwersytet i realny świat raczej się wykluczają... Zmierzam do tego, że taki pomysł na glówne miejsce akcji książki jest naprawdę dobrym posunięciem, szczególnie, że fanów Harry'ego Pottera w Polsce nie brakuje. Mnie równiez właśnie to zachęciło do siegnięcia po pozycję "Sub Rosa".


Magia - to coś co kocham w ksiązkach, filmach, grach - po prostu wszędzie i zawsze tego szukam. "Sub Rosa" jest nią przepełniona począwszy od okładki i kończąc na ostatniej stronie. Aura tajemniczości, nadprzyrodzone zjawiska, różdzki, zaklęcia, czytanie w myślach, telepatia, wiedźmy, elementy czarów słowiańskich - to wszystko mnie zachwyciło i zadziałało na wyobraźnię. Magia zawsze podsycona jest pewną niewiadomą, tajemnicą i jeśli tylko w nią uwierzysz wciąga bezpowrotnie, tak własnie działa na czytelnika ta pozycja. Jak zaczarowana, a może też oczarowana chłonęłam kolejne strony.


Dla mnie bardzo ważne jest, by polubić się z głowną postacią książki, bo dzięki temu czytanie naprawdę wciąga, a jesli jeszcze zadziała tzw. "chemia" to już w ogóle idealnie. Główna bohaterka Róża, która na początku wydawała mi się bardzo niepozorna, zagubiona, irytująco niezdarna, w  końcu pokazała  tzw. "pazura" i udowodniła, że jest  inteligentna, odważna i bardzo zdeterminowana w szukaniu "swojego miejsca", dlatego zrobiła na mnie duże wrażenie i wzbudziła moją sympatię. Tak sobie myślę, że w życiu też miałam takie sytuacje, że niepozorne osoby, na które najpierw nie zwracałam uwagi, tak naprawde z różnych powodów, przy bliższym poznaniu okazywały się bardzo wartościowe i niezwykłe. Dlatego taka rada ode mnie: bądzcie czujni i uważajcie, żeby nie przegapić w swoim życiu kogoś naprawdę niesamowitego!


Na szczególną uwagę zasługuje również mocno zarysowana postać męska - Jonasz Wid. Ten bohater roztacza wokół siebie aurę tajemniczości, przez co jest bardzo pociągający. Własciwie, jest takim królewiczem na białym koniu, ale "na swoich zasadach", co jeszcze bardziej czyni go pożądanym (kobiety pewnie wiedzą o czym mówię). Myślę, że skradnie serce nie jednej czytelniczki. Wydaje mi się, że to taki "as w rękawie" autorki i mogę jej tylko przybić piątke, bo na większość kobiet ta postać zadziała "odpowiednio".


Trudno uwierzyć w to, że "Sub Rosa" jest debiutem. Czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy. Nie mogłam sie oderwać. Może czasem troszkę brakowało wartkiej akcji, ale to mi nie przeszkadzało, bo ciągle z napięciem czekałam, co będzie dalej. Nie mam zamiaru się czepiać za jakieś niuanse, bo liczą się dla mnie przede wszystkim emocje, które miałam w sobie po skończeniu książki. Duże brawa dla Anny Jurewicz za pomysł. Myślę, że udało jej się zaczarowac swoją książkę. Użyła magii w sposób przemyślany i schowała ją między słowami tak, żeby każdy odkrywał ją dla siebie i na swoich zasadach. Mnie tym "kupiła" i sprawiła dużo frajdy. Czekam na kolejną część z naprawdę wielkim optymizmem, a właściwie pewnością, że to będzie kolejny duży ukłon autorki w stronę prawdziwej słowiańskiej magii. :-)











28 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page