"Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii" - taką Hiszpanię chciałabym odwiedzić i poznać
- Anika Petryna
- 29 cze 2020
- 2 minut(y) czytania

To moja pierwsza podróż wakacyjna w tym roku, ale dość nietypowa, bo za sprawą książki „Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii” Mikołaja Buczaka i wiecie co, bawiłam się rewelacyjnie i czułam się, jakbym naprawdę zwiedziła ten kraj z autorem. Przyznam szczerze, że gdy tylko zobaczyłam tę niesamowitą okładkę w zapowiedziach Wydawnictwa Poznańskiego, to wiedziałam, że muszę ją mieć. Na szczęście to piękne wydanie, to tylko przedsmak tego, co naprawdę znajdziecie w książce, a to przede wszystkim dużo wartościowej wiedzy, którą możecie łatwo przyswoić, świetnie się przy tym bawiąc. Taką Hiszpanię, jaką opisał autor chciałabym odwiedzić i poznać z jej wszystkimi wadami i zaletami, kolorową, a jednocześnie szarą, pełną sprzeczności i nieidealną. Cieszę się, ze Mikołaj Buczak patrzy na ten kraj przede wszystkim oczami jego mieszkańców i z takiej perspektywy nam go przedstawia, a jego subiektywne opinie są tylko dopełnieniem.
Dla kogo jest ta książka? Myślę, że zarówno dla tych którzy już odwiedzili ten kraj, jak i tych, którzy jeszcze tego nie zrobili. Są tu różnego rodzaju smaczki i ciekawostki. Dużo jest rzetelnej i wartościowej wiedzy, a wszystko podane w sposób lekki i przyjemny. Jeśli ktoś spodziewa się typowego przewodnika, to niestety się zawiedzie. Natomiast jeśli liczycie na fascynującą podróż razem z autorem, która pozwoli Wam poznać kawałek historii, zwyczaje, kulturę, kuchnię i życie codzienne Hiszpanów, to ta książka jest idealna dla Was. To nie jest też pozycja z kategorii: byłem zobaczyłem, pokochałem i teraz chcę Was tą miłością zarazić. Tu chodzi o coś więcej, o szersze ujęcie, o połączenie obrazu Hiszpanii widzianej oczami jego mieszkańców ze spojrzeniem osoby z zewnątrz, ale mocno zaangażowanej, która spędziła tu dużo czasu, czyli autora.

Bardzo podoba mi się konstrukcja książki, czyli każdy temat, to oddzielny rozdział. Mimo wszystko autor płynnie przechodzi między nimi, więc nie jest to tylko zlepek oddzielnych części, ale świetnie skrojona całość. Cieszę, że pojawiły się takie tematy, jak feminizm czy sytuacja osób LGBT, ale przede wszystkim problem wpływu turystyki na lokalnych mieszkańców. To, że są zmuszeni opuszczać masowo atrakcyjne turystycznie dzielnice, bo jest za duży tłok, za głośno, niebezpiecznie, za drogo, tak nie powinno się dziać. To zbyt wysoka cena za powodzenie biznesu turystycznego. Myślę, że wiele krajów boryka się z tym problemem i warto i trzeba o tym mówić. Dowiedziałam się naprawdę wielu fascynujących rzeczy. Słyszeliście o tym, że w 2019 roku Hiszpania w rankingu najzdrowszych narodów świata uplasowała się na pierwszym miejscu? Zdawaliście sobie sprawę, że w Kraju Basków znajduje się najwięcej restauracji na świecie z gwiazdkami Michelin per capita, a konkretnie 23?! Jest taki fragment w książce, który zrobił na mnie ogromne wrażenie: „Hiszpania jest chyba jedynym krajem, w którym jestem pewien, że gdy coś mi się stanie, inni pasażerowie czy przechodnie zawsze zareagują”. I w tym miejscu postawię trzy kropki... Nic więcej Wam już nie zdradzę, sami musicie się przekonać.

Dzięki Mikołajowi Buczakowi pozbyłam się z głowy tych wszystkich stereotypów dotyczących Hiszpanii. Mam wrażenie, że autor zaaplikował mi wiedzę o tym kraju dosłownie w pigułce. Dostałam dokładnie tyle, ile trzeba, czyli odpowiednią dawkę na początek. Taką, która zaowocuje planami na podróż. Już wiem, że na pewno odwiedzę Hiszpanię. Myślę, że to największy komplement dla autora, jeśli czytelnik po przeczytaniu jego książki, chce wyruszyć w podróż do opisywanego kraju. :) Czytajcie, naprawdę warto!
Comments