"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" - taka perełka zdarza się naprawde rzadko
- Anika Petryna
- 31 lip 2020
- 2 minut(y) czytania

Jak to możliwe, że Evelyn Hugo to postać fikcyjna? Nie mieści mi się to w głowie. Taylor Jenkins Reid stworzyła tak bardzo wyrazistą i tak pełną życia bohaterkę, że dosłownie wymknęła jej się z wymyślonego, literackiego świata do tego prawdziwego. Myślę, że nie przesadzam i wiele osób , które przeczytały książkę „Siedmiu mężów Evelyn Hugo” przyzna mi rację. Ja po prostu uwierzyłam, że Evelyn Hugo istnieje i uwierzyłam jej, jako człowiekowi, jako kobiecie, jako osobie biseksualnej, jako aktorce, jako przyjaciółce, jako matce, jako żonie, jako kochance i to jest chyba największy możliwy komplement dla autorki.
Tytułowa bohaterka czerpie z życia pełnymi garściami. Tak naprawdę wymyka się wszelkim schematom i regułom. Nie pozwala sobie przypiąć żadnej etykiety. Jest tak bardzo sobą, że aż trudno w to uwierzyć. Czasem przemyka, a czasem dumnie kroczy przez kolejne strony opowieści, błyszcząc jak prawdziwa gwiazda. Jej życie jest zazwyczaj pełne barw, ale szara rzeczywistość od czasu do czasu również ją dopada. Nie da się o niej myśleć ani czytać obojętnie. Wywołuje naprawdę skrajne emocje. Nie można o niej powiedzieć: „taka właśnie jest Evelyn Hugo”, bo nikt tego tak naprawdę nie wie.
Taylor Jenkins Reid jest dla mnie mistrzynią w tworzeniu postaci. Każda z nich została dopieszczona w najmniejszym szczególe. Każda jest wyrazista, skomplikowana, po prostu jakaś i bardzo zasługuje na uwagę. Tak jakby autorka tchnęła w swoich bohaterów to prawdziwe życie, a nie wymyślone... Świat wykreowany w tej powieści wydaje się również bardzo realny. Te wszystkie cienie i blaski show biznesu są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Świat filmu można porównać do nieprzerwanie pracującej maszyny, która wypluwa raz zwycięzców, a raz przegranych. Taylor Jenkins Reid dużą uwagę poświęca społeczności homoseksualnej, która próbuje wyjść z cienia, budować swoje życie na prawdzie, a nie kłamstwach, które wymusza reszta. Czy o prawie do szczęścia ma decydować orientacja seksualna? Czy pieniądze i sława pozwalają na bycie sobą? Czym jest seksualność? Czy intymność to tylko seks? Gdzie jest granica prywatności osoby publicznej? Takich pytań autorka stawia wiele, ale czy udaje jej się odpowiedzieć na wszystkie? Na pewno się stara i zaskakuje swoją dojrzałością i świadomością.
Myślę, że Ci którzy zaglądają do mnie częściej, wiedzą że rzadko czytam pozycje obyczajowe, a jeśli już, to mogę je dosłownie policzyć na palcach jednej ręki. No dobra, może przesadziłam. Generalnie chodzi mi o to, że to totalnie nie moja bajka. Tak naprawdę to zawsze tylko przerywniki do „czegoś więcej”... I jeśli taki ktoś mówi Wam teraz: „Siedmiu mężów Evelyn Hugo” to książka, która mnie porwała prawdziwością i szczerością i żałuję każdej minuty, którą spędziła na półce czekając na swoją kolej, to czy to nie robi na Was wrażenia? Zarwałam nockę dla tej lektury, brzmi tak bardzo banalnie, ale tak po prostu było. Takie perełki zdarzają się naprawdę rzadko i łatwo je przegapić.
Comments