top of page

"Samotność solisty" - czyli jak pasja prowadzi do wielkich czynów

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 28 paź 2019
  • 3 minut(y) czytania

Czy masz w życiu pasję ? Jeśli odpowiesz bez zastanowienia, że tak, to znaczy, że jesteś bardzo szczęśliwym człowiekiem. Czy kochasz góry? Jeśli powiesz, że tak, to przybij piątkę ! :) A teraz coś trudniejszego. Dlaczego ? Ja opowiem o sobie, a ty w tym czasie pomyśl nad swoją odpowiedzią. W górach jestem innym człowiekiem, mimo że zabieram tam zawsze samą siebie, to jest to, ta lepsza ja :) Na szlaku czuję się wolna, przepełniona radością, czuję zachwyt, ale jednocześnie boję się, mam chwile zwątpienia i brakuje mi sił, ale to wszystko w ostateczności składa się na wewnętrzne spełnienie i szczęście... Ci, którzy wędrują po górach, wspinają się, biegają, jeżdżą na nartach lub jeżdżą na rowerze wiedzą, co mam na myśli. Skąd te wszystkie pytania? Dziś opowiem Wam o pasji do wspinaczki, o człowieku, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Alex Honnold to postać nietuzinkowa i niesamowita, a jego książka „ Samotność solisty” jest tego pięknym podsumowaniem.


Alex Honnold jest wspinaczkowym wizjonerem, przyszedł na świat po to, by się wspinać i robi to w sposób, który zachwyca wszystkich. Jego partnerzy nie są w stanie mu dorównać. Wybrał sobie przede wszystkim najbardziej ryzykowną odmianę wspinaczki – „żywcowanie”, którą często określa się jej najczystszą formą. Mając do dyspozycji tylko buty wspinaczkowe i magnezję, bez żadnej asekuracji, „mierzy się ze ścianą”. Trudno to nawet nazwać odwagą, bo to coś więcej. Przy tym wszystkim jest niesamowicie skromny i nie ma potrzeby chwalenia się swoimi osiągnięciami. Jego najbliżsi partnerzy wspinaczkowi mówią o nim „ Alex > No Big Deal< Honnold”. Bardzo ważne w jego życiu są „wyzwania wspinaczkowe”. Tego zawsze szuka i to go najmocniej uszczęśliwia. Jestem pod wielkim wrażeniem jego osoby. Czytanie jego przemyśleń, było czystą przyjemnością. Zasługuje na ogromny szacunek, bo jest człowiekiem, który epatuje pasją, a nie sławą czy „poczuciem wielkości”.


W 2012 roku Alex Honnold zakłada fundację, której motto brzmi: „ Po prostu pomagać ludziom lepiej żyć”. Wydawałoby się, że to kolejna z wielu, że pewnie nic jej nie wyróżnia. Okazuje się, że jest wynikiem drugiej pasji wspinacza. Alex bardzo martwi się o przyszłość świata, ze względu na nadmierne wykorzystanie paliw kopalnianych i inne problemy, dlatego studiuje książki na temat odnawialnych źródeł energii. Bardzo mocno zależy mu, by coś zmienić w tej kwestii. Sam mieszka bardzo skromnie w vanie, który ma jak najmniej szkodzić środowisku, nie je mięsa, wyposażył dom swojej mamy w ogniwa fotowoltaiczne. Nie chce przyczyniać się do zagłady planety. Podsumowuje swoje działania w taki sposób: „ Starałem się podchodzić do ochrony środowiska podobnie jak do wspinania: wyznaczając drobne, konkretne cele, które staną się potem podstawą kolejnych działań”. Dlatego zdecydował się na założenie fundacji. „ Honnold Foundation poszukuje prostych, nieszkodliwych dla środowiska metod, mających pozytywny wpływ na życie ludzi na całym świecie. Kluczową kwestią jest prostota; celem jest minimalny wpływ na środowisko i zapewnienie ludziom lepszego życia”. To nie są tylko mrzonki. Zostało sfinansowanych kilka projektów, m.in. dostarczenie do czterech krajów afrykańskich lamp zasilanych energią słoneczną, celem jest wyeliminowanie do 2020 roku lamp naftowych. Nie będę wymieniać wszystkich działań fundacji. Chciałabym tylko zwrócić uwagę, jak bardzo Alex chcę troszczyć się o świat, jak tymi drobnymi kroczkami, przyczynia się do zmian. Jestem pod wielkim wrażeniem tego człowieka, który tak bardzo zaangażowany jest w pomoc innym.

Nakręcono kilka filmów dokumentalnych, pokazujących jak Alex Honnold się wspina. Najważniejszym okazał się nagrodzony Oscarem „ Free solo: Ekstremalna wspinaczka” opowiadający o jego największym osiągnięciu, wejściu na El Capitan”. Na pewno obejrzę ten film. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na coś innego. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak trudna dla wspinacza musi być obecność kamer, które śledzą każdy jego ruch, jak wielkie skupienie musi mu towarzyszyć, by nie popełnić błędu. Jest jeszcze druga strona medalu. W większości przypadków, było to „żywcowanie”. Twórcy filmów z udziałem Honnold'a niejednokrotnie mięli wątpliwości, czy naprawdę powinni to robić. Być może za chwilę nakręcą jego śmierć... A gdyby tak się stało? Gdzie jest granica ? Nad tym trzeba się mocno zastanowić.


Musicie koniecznie sięgnąć po książkę „ Samotność solisty”. Jej współautorem jest David Roberts, który, jestem o tym przekonana, bardzo dużo wnosi do tej pozycji. Przede wszystkim obiektywizm. Pokazuje cały obraz, a nie tylko subiektywne wspomnienia wspinacza. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się jak Alex Honnold jest postrzegany przez innych, jak wielki szacunek budzi wśród ludzi, jak trudne wyzwania sobie postawił i jak niesamowitym jest człowiekiem! Czytajcie, naprawdę warto !


Comments


bottom of page