top of page

"Pokaż mi swoją bibliotekę" - podziel się kawałkiem twojego życia, zatopionego w twojej bibliotece

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 10 cze 2020
  • 2 minut(y) czytania

Przyznaję, że kiedy odwiedzam kogoś, pierwsze co robię, to szukam regału z książkami. Chcę się czegoś dowiedzieć o tej osobie, spojrzeć na nią z perspektywy lektur, które czyta. Ale nigdy nie oceniam nikogo przez pryzmat jego biblioteki. Sama mam naprawdę bardzo różnorodne tematycznie książki, chociaż to za mało powiedziane, bo na moich półkach znajdziecie totalny misz masz. Czasem staram się jakoś uporządkować te moje zbiory, ale różnie mi to wychodzi. Moje upodobania czytelnicze kształtowały się przez całe moje życie, do niektórych lektur musiałam dojrzeć, a inne z upływem czasu przestały mi się podobać. Dlatego myślę, że biblioteka jest jak nasze życie, pełna różnego rodzaju prób, a tym samym błędów i sukcesów. W tym przypadku lektury można traktować jak wspomnienia, niektóre chcesz zachować na zawsze, a o innych wolisz zapomnieć. Bardzo się ucieszyłam, kiedy dostałam w prezencie książkę Aleksandry Rybki „Pokaż mi swoją bibliotekę”, szczególnie, że pojawiają się w niej m.in. takie postaci jak: Jerzy Bralczyk, Michał Rusinek czy Anna Dziewit-Meller, których bardzo szanuję i lubię.


Te rozmowy są naprawdę świetne i dają dużo do myślenia. Pada wiele ważnych pytań, chyba sama chciałabym kiedyś, żeby ktoś mi je zadał. Te osoby naprawdę się otwierają przed autorką. Opowiadają o swojej miłości do książek, która ma różne oblicza. Dowiadujemy się, jak kształtowały się ich zbiory, o ich ukochanych lekturach, o podejściu do pożyczania czy manii kupowania. Niektórzy przywiązują się do książek, inni nie, jedni piszą po nich, zaginają rogi, a drudzy traktują jak świętość. Gdzieś w powietrzu unosi się magia, kiedy dzielą się z nami kawałkiem swojego życia, zatopionego w ich bibliotekach.


Zabrakło mi zdjęć, myślę, że dopełniłyby treść. Czasem jednak potrzebujemy jednocześnie przeczytać i zobaczyć. Rozumiem, też, że być może niektórzy chronili swoją prywatność, a może autorka też nie miała odwagi poprosić. Myślę, że faktycznie propozycja podzielenia się zdjęciami powinna wyjść od tych osób. Z jednej strony brakowało mi trochę różnorodności w zadawanych pytaniach, dlatego, że często się powtarzają i w pewnym momencie miałam wrażenie deja vu. Zabrakło mi troszkę spontaniczności, kto wie, co mogłoby z tego wyniknąć. Z drugiej strony rozumiem założenie autorki, celem było porównanie, stąd podobny zestaw pytań.


Cieszę się, że Aleksandra Rybka wpadła na tak świetny pomysł. Jej książka jest naprawdę ciekawą pozycją. Będziecie zaskoczeni wieloma odpowiedziami, niektóre są naprawdę wzruszające, inne sprawią, że nie raz się uśmiechniecie, a jeszcze inne wprawią Was w prawdziwą konsternację. Myślę, że tak jak ja stwierdzicie, że część pytań warto sobie samemu zadać. Polecam!

Comments


bottom of page