top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Podróż siódma" - to dopiero początek mojej niezwykłej przygody ze Stanisławem Lemem!


Rok 2021 został ustanowiony rokiem Lema w związku z przypadającą we wrześniu setną rocznicą urodzin sławnego polskiego pisarza science fiction, filozofa i krytyka. Myślę, że to idealny moment, by wrócić do jego książek lub zacząć swoją przygodę z jego twórczością. Mój mąż często dzielił się ze mną zachwytami z dzieciństwa, jeśli chodzi o Stanisława Lema i już od dawna namawiał mnie, bym wreszcie się zmotywowała. Obiecywał wspaniałą i niezapomnianą przygodę. Muszę jednak przyznać, że dla mnie akcja #kosmicznylipiec organizowana przez Dianę z bloga Bardziej lubię książki niż ludzi stała się impulsem do sięgnięcia po twórczość Lema, a padło na powieść graficzną „Podróż siódma”, czyli autorską adaptację opowiadania o tym samym tytule, przygotowaną przez amerykańskiego rysownika Jona J Mutha. I to był strzał w dziesiątkę, bo jestem zachwycona zarówno historią, jak i kreską. To jest prawdziwy majstersztyk i pianie z zachwytu to zdecydowanie za mało!


Ujęła mnie opowieść o Ijonie Tichy, który w wyniku awarii rakiety dryfuje w kosmosie wpadając w kolejne wiry czasowe. Początkowo samotny, nagle może liczyć na towarzystwo i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że z dnia na dzień załoga statku coraz bardziej się powiększa. Więcej już oczywiście nie zdradzę…


Stanisław Lem naprawdę skradł moje serce, muszę przyznać, że jego wyobraźnia jest niezwykle pojemna. Spodobał mi się pomysł na fabułę, groteskowy styl i absurd jaki rządził rozwojem wypadków. Ta historia bawi, a jednocześnie porusza ważne kwestie, które dają do myślenia. Pozostawiła mnie z wieloma pytaniami i to jest chyba w niej najcenniejsze. Magia tkwi również w ilustracjach, które w niezwykły i nieoczywisty sposób opowiadają losy uwięzionego w kosmosie bohatera. Nawet teraz pisząc tę recenzję przeglądam kolejny raz ten komiks i nie potrafię przestać się zachwycać najdrobniejszymi szczegółami. Okazuje się w ogóle, że Jon J Muth rozpoczął pracę nad tą książką od wykonania rzeźbionych modeli. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak to się odbywa.


Wrzucam kilka zdjęć ze środka. :-)






Żałuję, że tak późno zdecydowałam się sięgnąć po twórczość Stanisława Lema i jednocześnie nie wyobrażam sobie, abym miała poprzestać na tej jednej książce. Jestem pewna, że „Podróż siódma” to tylko przedsmak tego, co odnajdę w innych pozycjach autora. Uważam, że Jon J Muth świetnie sobie poradził z wyzwaniem, jakiego się podjął i stworzył coś naprawdę magicznego. Oczywiście narobił mi apetytu na więcej! Czytajcie, naprawdę warto!

10 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page