top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Pod taflą" - czyli jak pozwolić sobie na bycie sobą, zamiast spełniać oczekiwania innych

Zaktualizowano: 3 paź 2019


"Nieoczywista", tak jednym słowem mogłabym podsumować książkę "Pod taflą". Począwszy tak naprawdę od samej okładki, która na pierwszy rzut oka wydała mi się "taka bajkowa", prześliczna, magiczna, która wywołała pewnie u niejednej osoby okrzyki zachwytu. "Ale" - i to też jest ważne słowo w przypadku tej pozycji - kiedy przyjrzałam się jej dokładniej: zobaczyłam pęknięte lusterko, sztylet i ten mroczny granatowy kolor w samym centrum, pomyślałam, że tutaj musi kryć się coś niepokojącego. Jeśli chodzi o treść książki, to zamiast zwykłego retellingu baśni "Mała syrenka", dostałam więcej, niż mogłabym się spodziewać. Bardzo dużo trudnych a zarazem ważnych tematów w pewien sposób przytłacza, "ale" - i tutaj znów podkreślam to słowo - sprawia również, że pozostają w głowie na długo i skłaniają do głębszych refleksji.


W tej książce bardzo ważną rolę odgrywają kobiety. Mocno poruszyło mnie to, że wszystkie były nieszczęśliwe. Nie znalazłam w tej historii ani jednej, która byłaby zadowolona ze swojego życia. W pewnym uproszczeniu można je podzielić na dwie grupy. Pierwsza przyjęła rolę pięknej, podporządkowanej i pozbawionej marzeń marionetki w rękach mężczyzn. Druga natomiast próbuje walczyć o pozycję w męskim świecie, bo "Kobieta zawsze musi się starać." Najgorsze jest to, że cena jest na tyle duża, że to również nie daje szczęścia. Smutne są słowa jednej z bohaterek: "Musimy być dwa razy lepsze od mężczyzn, żeby w ogóle był remis." W takim razie co kobiety z drugiej grupy robią nie tak, przecież starają się ? Odpowiedź wbrew pozorom jest bardzo prosta, walczą tylko pojedyncze jednostki. Musi nastąpić zjednoczenie sił, by można było liczyć na zmianę. Myślę, że to jeden z ważnych przekazów tej książki. Jeśli tylko kobiety zaczną działać razem i w siebie wierzyć, w swoje możliwości, to wszystko jest możliwe. Ja wezmę sobie bardzo do serca piękne i mądre słowa z tej książki: "Zycie w zgodzie z samą sobą, to najważniejsze, co może zrobić kobieta."



" - Dlaczego miałabym się poczuć urażona ? Mała syrenko, bycie nazwaną grubą to nie zniewaga. To równie pozbawione głębszego znaczenia określenie co chuda. To tylko proste opisy. Dopiero twój ojciec nadał temu słowu negatywne zabarwienie

i uznał, że stan jaki opisuje, również jest czymś godnym wstydu. - spuszcza wzrok, ślizgając się nim po swoich bujnych kształtach. - Lubię moje ciało. Wprawdzie własne zdanie jest dla mnie najważniejsze, ale zdziwiłabyś się, ilu mężczyzn preferuje pulchne kobiety. Nie ma się czego wstydzić, każdy ma inny gust. Jednak nawet im wmówiono, że powinni odczuwać wstyd z tego powodu. A w rezultacie uznano mnie za kobietę upadłą. Oni odczuwają pożądanie na mój widok, ale to ja jestem wyrzutkiem." Dla mnie osobiście to chyba najwazniejszy cytat z książki "Pod taflą". Chyba wiele z nas ma problem z samoakceptacją. Podporządkowujemy się kanonom piękna, które są tworzone na zasadzie, to jest normalne, a to nie. Nie ma nic pomiędzy. Tak jakby na świecie nie istniały kolory, tylko biały i czarny. Sama często zastanawiam się, dlaczego tak łatwo przychodzi innym szufladkowanie kogoś na podstawie wyglądu. Tylko wiecie, co w tym wszystkim jest najgorsze, w każdym razie powiem to na swoim przykładzie, bo pamiętam, że będąc nastolatką miałam z tym duży problem. Nie to, że ktoś widział we mnie coś złego, tylko że ja sama swoim nastawieniem, zachowaniem w pewien sposób przyznawałam mu rację, pozwalałam na to. Wmawiałam sobie, że to źle, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Na szczęście "dorosłam" i zmądrzałam. Po "trzydziestce" zaczęłam lubić siebie, przyszła świadomość własnego ciała. To jest chyba jakiś przełomowy moment w życiu. :)


"Kim zatem jestem? - Kim jesteś? Moim zdaniem istotniejsze pytanie brzmi: Kim będziesz ?." Każdy z nas powinien szukać odpowiedzi na to pytanie. Warto zmieniać swoje życie, szukać "swojej drogi". Syrenka Gaja podjęła ten trud. Przeszła ogromną przemianę, pokonała własne słabości. Jednocześnie poświęciła bardzo dużo. Jej wybory nie zawsze były trafne, ale na tym polega życie. Najważniejsze jest to, że wzięła sprawy w swoje ręce i zawalczyła "o siebie". Czasem od wygranej ważniejsze są starania i włożony wysiłek. Tak było w przypadku Gai.


9 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page