top of page

"Oczy z Rigela" - ta książka rozbrzmiewa głosami ofiar wojny

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 19 sie 2020
  • 2 minut(y) czytania

Ofiarami wojny są nie tylko ci, którzy zginęli, ale też ci, którzy przeżyli. A ich przekleństwem jest pamięć, która potrafi pomieścić zarówno te straszne obrazy, które chcieliby zniszczyć i zapomnieć, jak i te piękne, związane z bliskimi osobami, które mają żyć w niej na zawsze. Najbardziej jednak boją się, jak inni ich zapamiętają, bo wojna to czas próby dla dobrych ludzi... Trzecia część trylogii Roya Jacobsena „Oczy z Rigela” rozbrzmiewa głosami ofiar wojny, które Ingrid, główna bohaterka spotyka na swojej drodze. Jej podróż śladami ukochanego, jej heroiczna walka o szczęście rozdzielonej rodziny, o prawdę, która może stać się przekleństwem, jest pretekstem do opowiedzenia losów innych ludzi skrzywdzonych przez wojnę. To przepiękna powieść drogi przepełniona bólem, tęsknotą, ogromną siłą i nadzieją. To zarówno krok w przeszłość, jak i krok w przyszłość, ale przede wszystkim próba poradzenia sobie z teraźniejszością...


Ingrid jest taką bohaterką literacką, na którą patrzy się z szacunkiem i którą kocha się od pierwszych stron za jej wrażliwość, silny charakter, dobroć i niekończącą się wiarę w ludzi i lepsze jutro. W trzeciej części po prostu rozkwita, jest uosobieniem prawdziwej kobiecości. Silna, niezłomna i zdeterminowana, na przekór wszystkim i wszystkiemu przemierza kilometry razem z malutką córką, by zawalczyć o rodzinę i szczęście. Roy Jacobsen wykreował niezwykłą bohaterkę, która błyszczy na tle innych, która swoją wewnętrzną siłą mogłaby obdarować kilka osób, która zadziwia swoją mądrością życiową. Wreszcie taką, której na pewno nie zapomnę po odłożeniu książki na półkę.


Roy Jacobsen potrafi pięknie pisać zarówno o zwyczajności życia, jak i o wyjątkowym czasie wojny. W sposób bardzo oszczędny wyraża emocje i swoje przemyślenia, w jego prozie jest pełno niedomówień. W ten sposób zachęca czytelnika, by sam znalazł odpowiedź, daje mu szansę na jego własną interpretacje i refleksje. Tak jakby prowadził go za rękę, ale pozwala się potykać i popełniać błędy, bo przecież wskazuje jedynie drogę... To niesamowite z jaką czułością i mądrością potrafi pisać o prozie życia... Chyba za to najbardziej cenię jego styl.




Długo myślałam, która z trzech części najbardziej mnie poruszyła i szczerze mówiąc chyba po prostu nie chcę wybierać tej najlepszej. Każda jest jedyna w swoim rodzaju i każda niesie wyjątkową jakość. Tylko razem stanowią niesamowitą, nieoczywistą i spójną całość. To prawdziwe perełki, które błyszczą pod każdym względem. Nawet wizualnie najlepiej wyglądają razem na półce. Okładki są po prostu przepiękne i cudownie dopełniają treść. Wielkie ukłony w kierunku Iwony Zimnickiej za przekład, myślę, że włożyła cząstkę siebie w tę trylogię. Ula Pągowska brawa za nieoczywiste projekty okładek!


Premiera już 2 września!

Dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu za egzemplarz!


P.s. Podobno powstaje kolejna już 4 część i to jest naprawdę świetna wiadomość!


Comments


bottom of page