"Niewidzialni" - czyli pochwała zwyczajnego życia
- Anika Petryna
- 7 maj 2020
- 2 minut(y) czytania

To taki mikroświat, tylko oni i ich wyspa. Wszystko ma tu swój czas i swoje miejsce. Życie płynie nieśpiesznie, tak jakby się wahało zaburzyć ten wszechogarniający spokój. Zdarzają się jednak sztormy, te miotające wiatrem i te życiowe, wirujące emocjami. Jedna rodzina ze swoją wyspą, którą Roy Jacobsen dosłownie podał nam na tacy. Możemy zajrzeć w każdy kąt i przyjrzeć się każdej postaci z osobna. „Niewidzialni” to książka tak bardzo intymna, tak bardzo o zwyczajnym życiu, tak bardzo o dzikiej przyrodzie, tak bardzo o samotności, tak bardzo o egzystencji w zgodzie z naturą, tak bardzo o ciężkiej pracy, tak bardzo o znaczeniu tradycji i tak bardzo o szczęściu, które czasem tak trudno dostrzec.
To już moje kolejna spotkanie z serią skandynawską i znów jestem zachwycona. Poczułam się bezpiecznie, tak jakby autor zaopiekował się mną. To było tak intymne i emocjonalne spotkanie, że na długo zostanie w mojej głowie. Roy Jacobsen pięknie pisze o zwyczajności życia. Nic tu nie jest przegadane, ale właśnie idealnie nakreślone, dosłownie w punkt. Jeśli potraficie się wsłuchiwać w ciszę, zamiast podążać za krzykiem, to książka idealna dla Was. Nie znajdziecie tu pędzącej akcji, pozornie nic tu się nie dzieje, jest tylko zwykła codzienność.
Na czym właściwie polega ta niewidzialność? Czy to celowe odizolowanie się od innych? Czy bycie niczym wobec dzikiej natury? Dla mnie to pochwała tego prostego, ciężkiego życia na wyspie, które nie potrzebuje poklasku, zachwytów, ale toczy się własnym torem, wtapia się w naturę, jest takie zwyczajne. Ta niewidzialność ma być pewnego rodzaju parasolem ochronnym, który jednak nie chroni przed problemami, śmiercią, chorobą. Życie zawsze dostrzeże każdego i upomni się o niego. Nawet taka mała wysepka nie gwarantuje, że świat o nas zapomni i zostawi nas w spokoju...
To moje pierwsze spotkanie z prozą norweską i to dopiero początek mojej przygody. Roy Jacobsen uchwycił magię zwyczajnego życia, a ja totalnie przepadłam. Na pewno sięgnę po kolejną część, czyli „Białe morze”, a Was mocno zachęcam do serii skandynawskiej Wydawnictwa Poznańskiego.
תגובות