top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Niebo w kolorze siarki" - czy to pamięć nas kreuje, czy to my ją tworzymy?


„Niebo w kolorze siarki” mogło być tylko kolejną książką o tym, jak jesteśmy kształtowani przez relacje i środowisko w którym dorastamy. Ale tak nie jest i nie chodzi wcale o to, że to powieść napisana z rozmachem, bo tego nie da się nie zauważyć i nie poczuć. Tutaj kryje się po prostu dużo więcej. Przede wszystkim wspaniale została ukazana relacja człowieka z pamięcią, bo tak to należy nazwać. Czasem przecież doskonale się z nią rozumiemy, a czasem kompletnie nie. Czy to ona nas kreuje, czy to my ją tworzymy? Kjell Westo uświadomił mi, że powinnam zadać sobie to pytanie.


Przeplatające się losy trojga przyjaciół zatopione w fińskich realiach lat 50tych prze kolejne dekady aż do teraz stanowią niezwykle barwną panoramę, z której można wyłowić ogrom emocji kryjących się w melancholii z jaką Kjell Westo wszystko nakreślił. Kolejno przemykające kadry ukazujące skomplikowane relacje, które budują bohaterów razem i osobno, są niezwykle magnetyzujące i bardzo poruszające. Wszystko opiera się na wspomnieniach jednego z nich, który patrzy w przeszłość niejako pogodzony z tym co przyniosła, a jednocześnie stara się oprzeć swojej zwodniczej pamięci i tęsknocie za tym, co już było…


Najbardziej poruszyła mnie w tej powieści niezwykła żarliwość przeżywania chwil i wspomnień, która jest wręcz namacalna. Dostałam całą paletę uczuć, z której mogłam czerpać tyle, ile chciałam. Nie dałam się zwieść spokojnemu rytmowi prozy skandynawskiej, za którym kryło się tak wiele kotłujących się niemal emocji. Kjell Westo zachwycił mnie poetyckością i umiejętnością malowania słowami. Ta książka to niezwykłe, a zarazem zwyczajne kadry z życia, które została wykreowane z niezwykłą precyzją i zmysłem obserwatorskim. Powiedzieć o niej rasowa i wspaniała to zdecydowanie za mało.


To już kolejna perełka, jeśli chodzi o Serię Dzieł Pisarzu Skandynawskich Wydawnictwa Poznańskiego, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. To od niej zaczęła się moja miłość do prozy skandynawskiej. Uwielbiam oprawę graficzną tej serii, a okładka „Nieba w kolorze siarki” jest jedną z moich ulubionych. Brawa dla Uli Pągowskiej. Wielkie ukłony w stronę tłumaczki Katarzyny Tubylewicz.


Na koniec mój ulubiony cytat z książki: „Deja vu? Zawsze myślałam, że to tylko rodzaj żalu, że życie jest tak nierzeczywiste. Jak hiraeth. Wszystko, co pamiętamy, jest czymś, co nam się przyśniło”.

12 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page