top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Mój tata panda" - czasem warto zaryzykować "przywdziewając strój pandy" i po prostu zawalczyć!


Kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki książkę „Mój tata panda” i dotknęłam faktury, a tym samym sierści, zaskoczona stwierdziłam, że okładka jest idealna do miziania. Tak, są tam włoski! Naprawdę można się poczuć, jakby głaskało się pandę! :) I wiecie co, podobnie jest z samą historią. Uwierzcie mi, zapragniecie ją przytulić do serca, jak ulubionego pluszaka! I nie będziecie chcieli jej wypuścić z rąk. Ciepło, które z niej bije potrafi ogrzać i dać nadzieję. Ta książka naprawdę Was poruszy. Przypomnicie sobie, że przynajmniej raz w swoim życiu, tak jak tytułowy tata przywdział strój pandy, tak wy zdecydowaliście się na absurdalny i desperacki krok, by zmienić swoje życie na lepsze. A często robiliście to nie dla siebie, ale dla rodziny.


Świat Danny'ego rozpada się na milion kawałków, kiedy jego żona ginie w wypadku, a jedenastoletni syn Will z dnia na dzień przestaje mówić i coraz bardziej się od niego oddala. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze kłopoty finansowe i utrata pracy. Wizja eksmisji i groźby ze strony właściciela mieszkania skłaniają mężczyznę do desperackich poszukiwań zajęcia. W końcu wpada na niezwykły pomysł, by wzorem ulicznych artystów przebrać się za pandę i zostać tancerzem. Oczywiście domyślacie się pewnie, że nie potrafi tańczyć. Pewnego dnia Danny nieoczekiwanie staje się bohaterem syna, broniąc go przed grupką prześladujących go chłopców. Oczywiście Will nie domyśla się, że panda, której dziękuje, a później wiele razy się zwierza, to jego tata.


James Gould - Bourn naprawdę skradł moje serce swoją książką. Lektura wywołała we mnie całą gamę uczuć, zafundowała emocjonalny roller coaster. Ta niepozorna historia niesie ze sobą bardzo dużo mądrości życiowej. Wydaje się tak nieprawdopodobna, a jednocześnie tak bardzo realna. To przede wszystkim piękna opowieść o bezgranicznej miłości rodzicielskiej. O wspólnym budowaniu zniszczonej relacji między ojcem a synem. O sposobach przeżywania żałoby. O tym, że śmierć mamy złamie serce każdego dziecka, a poskładanie go na nowo będzie wymagać czasu i wsparcia bliskiej osoby, a przede wszystkim dobrego "słuchacza". O ludziach pokiereszowanych przez życie i mam tu na myśli nie tylko głównych bohaterów. O usilnych poszukiwaniach swojego ja i swojego miejsca. O tym, że warto w siebie uwierzyć i czasem zaryzykować, bo być może znajdziemy coś, co nas uszczęśliwi i nada sens wszystkiemu. O wartości przyjaźni, która może uratować nasze życie.


„Mój tata panda” to książka, która niesie bardzo ważne przesłanie: „kiedy wydarzają się straszne rzeczy, których nie rozumiemy, czasami musi się zdarzyć coś równie nieoczekiwanego, żebyśmy dali radę to pojąć”. Przeżywanie żałoby i samotne rodzicielstwo to połączenie, które w ogóle nie powinno się wydarzyć... By dźwigać na barkach taki ciężar potrzeba nadludzkich sił... Danny okazał się prawdziwym siłaczem, bo dostrzegł tlącą się iskierkę nadziei, zaryzykował przywdziewając strój pandy i po prostu zawalczył.


PS Brawa dla tłumaczki Ewy Penksyk - Kluczkowskiej! Czekam na ekranizację tej książki! A jest to bardzo możliwe, bo James Gould -Bourn jest również scenarzystą! :)


Dziękuję Wydawnictwu Marginesy za egzemplarz do recenzji!


4 wyświetlenia0 komentarzy
bottom of page