top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Małż" - czyli oryginalnie, ironicznie i bezkompromisowo...


Książkę „Małż” Marty Dzido podsumowałabym trzema słowami: oryginalna, ironiczna i bezkompromisowa. To wg mnie bardzo krytyczny głos wyrażający sprzeciw wobec dyskryminacji kobiet praktycznie na każdym polu, zarówno w związku, jak i na rynku pracy, czy w relacjach społecznych. To również bardzo ostra narracja o kobiecych marionetkach, które muszą znać swoje miejsce i podporządkować się oczekiwaniom społecznym, kanonom piękna, modzie, mediom, partnerom, pracodawcom. Jest bezpośrednio, gorzko i czasem wulgarnie. Można byłoby powiedzieć: samo życie tylko nieuładnione.


Myślę, że warto spojrzeć na tę książkę zarówno z perspektywy 2005 roku, kiedy została wydana, jak i współczesnych realiów, bo 29 września zostanie wznowiona dzięki Wydawnictwu Relacja. Co się właściwie zmieniło? A co pozostało takie samo? Mamy tutaj do czynienia z pewnego rodzaju strumieniem świadomości niedopasowanej jednostki. Magda nie potrafi odnaleźć siebie, zgubiła "swoją twarz"… Miała ogromne szanse na sukces i szczęście, a jednak wszystko się rozpadło. Idealny na pierwszy rzut oka związek, perspektywa ślubu i roli „super żony” okazały się jedynie wyobrażeniem i to nawet nie jej. Relacja z żonatym mężczyzną ciągnąca się latami miała być sposobem na samotność? Nieustanne poszukiwania pracy, kolejne rozmowy kwalifikacyjne i „rzucanie” dorywczych zajęć, które okazywały się niewypałami, wykańczały ją i uświadamiały jak bardzo kobiety w społeczeństwie są dyskryminowane i jak umniejszana jest ich rola. Jedna po drugiej gorzkie lekcje od życia utwierdzały ją tylko, jak bardzo nie pasuje, jak bardzo chciałaby odnaleźć siebie w tym wszystkim. Zdziwiło mnie, że książka ma dwa zakończenia. Czyli mam sobie wybrać jedno? A co z Magdą, czy ona też może dokonać wyboru, czy zdecyduje za nią życie?


Nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Nawet nie wiem, czy mi się podobała. Jest w niej coś pociągającego i odrzucającego jednocześnie. Czytałam z przerwami, bo musiałam zebrać myśli. Kilka fragmentów zaznaczyłam ołówkiem grubą kreską, bo one pięknie mi zagrały w sercu, dlatego chciałam je oddzielić od całości, która jednak zgrzytała, jakby mechanizm się zacinał, a może tak właśnie miało być?


Dziękuję Wydawnictwu Relacja za egzemplarz do recenzji!

11 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page