top of page

"Małe kobietki" - niezwykle urocza i ciepła opowieść o dorastaniu

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 31 sty 2020
  • 3 minut(y) czytania



„Małe kobietki” to klasyka literatury, którą każdy powinien przeczytać. Taka ciepła i urocza opowieść, ale nie tylko, bo płynie z niej wiele życiowych mądrości. Kiedy ją czytałam miałam wrażenie, że przeniosłam się w zupełnie inny świat. Oczami wyobraźni widziałam siebie, jak siedzę przy kominku i ogrzewam stopy, na kolanach siedzi mój pies Pysio,( moje szynszyle nie usiedziałyby ani sekundy...), paruje gorąca herbata, a w tle rozbrzmiewa kojąca muzyka – może ktoś gra na pianinie, gdzieś w oddali na dworze słychać bawiące się 4 siostry... Zrobiło się tak sielsko prawda? :) Dopiero gdy skończyłam czytać, znów znalazłam się w nocy w swoim łóżku, bo oczywiście nie mogłam się od niej oderwać... Dla mnie ta książka to magia zwykłego życia. Cieszę, się, że dzięki ekranizacji tak wiele osób po nią sięga. Chciałabym zachęcić tych wszystkich, którzy jeszcze nie znają tej pozycji lub się wahają.

Nie da się nie lubić wszystkich czterech sióstr. Każdej z nich mocno kibicowałam, Najbardziej jednak polubiłam Jo za jej zadziorność, temperament i mocny charakter. To taka typowa chłopczyca. Zawsze utożsamiałam się z takimi bohaterkami i najbardziej je cenię, bo wg mnie jest w nich nieograniczona kobieca siła w pełnym tego słowa znaczeniu. Zachwyciła mnie jej miłość do książek. To, ile frajdy czerpała z czytania. ”...bogactwo książek, wśród których mogła myszkować, ile tylko chciała, przeistaczało bibliotekę w krainę szczęścia Jo". I jeszcze kochana Beth, której dobroć i miłość do muzyki są nieograniczona. Jest przykładem tego, że można czerpać radość i szczęście z bycia dobrym dla innych. Ta dziewczynka jest wg mnie wzorem do naśladowania. Pozornie trzymająca się z boku, wydawałoby się samotna, a tak naprawdę otoczona wdzięcznością ludzi. Po prostu skradła moje serce. Zastanawiam się, czy w dzisiejszych czasach jest wiele takich osób, czy znam takie. Sama nie wiem, a jeśli ty też masz wątpliwości, to przeczytaj poniższy fragment, który być może da Ci do myślenia, tak jak mi: „Wiele jest na świecie małych Beth, nieśmiałych i spokojnych, żyjących dla innych w sposób tak radosny, że nikt nie dostrzega ich poświęcenia, aż nagle świerszcz za kominem przestanie grać i słodka, słoneczna istotka zniknie, pozostawiając po sobie ciszę i cień...

L. M. Alcott porusza wiele ważnych tematów. Mimo, że akcja powieści dzieje się w Stanach po wojnie secesyjnej, to zawiera wiele uniwersalnych prawd życiowych. Między innymi podkreśla, że pieniądze szczęścia nie dają, jeśli brakuje miłości. Ciężka praca potrafi przynieść wiele satysfakcji i spełnienie. Wychowanie dzieci to najważniejsza rola rodziców, przede wszystkim wpajanie ważnych wartości. Ale dziecko ma uczyć się na błędach i wyciągać wnioski, a nie dostawać gotowy przepis na szczęście. Wieź rodzinna to coś, co nigdy nie znika, co należy pielęgnować i to jest jednym z przesłań tej książki. Rodzina Marchów boryka się z problemami finansowymi, ale trudno o nich powiedzieć, że są biedni, bo to ile mają przyjaciół wokół siebie, ile dobroci w sobie samych i ile miłości, sprawia, że są bardzo bogaci. „Bogaci czy biedni pozostaniemy razem i będziemy znajdować szczęście w sobie nawzajem”.

Użyłam do tej książki wielu znaczników, niektóre fragmenty zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Trafione w sedno, niby nic odkrywczego, a jednak swoją prostotą przekazu bardzo mnie urzekły. Mam nawet dwa ulubione, którymi chciałabym się podzielić:

„...bo miłość odpędza strach, a wdzięczność przezwycięża dumę”.

„...udowodnijcie, że rozumiecie wartość czasu, wykorzystując go właściwie. A wtedy młodość będzie cudowna, starość przyniesie niewiele żalu, a życie mimo biedy okaże się pięknym sukcesem”.

Wydawnictwo Poradnia K powinno dostać oklaski za wydanie tej książki. Zaznaczę, że są w niej zawarte dwie części, bo również kontynuacja „ Dobre żony”, ale o niej opowiem następnym razem. Gładzę tę przepiękną okładkę z lubością. Ta faktura i kolor mnie zachwycają. W środku znalazłam również kadry z filmu i to już zupełnie skradło moje serce. Brawo !

Książka „Małe kobietki” to pozycja dla każdego. Oczywiście, myślę, że jest skierowana przede wszystkim do dzieci i młodzieży, ale uwierzcie mi, że każda dorosła osoba, będzie miała ogromną frajdę podczas czytania, bo to bardzo wartościowa i mądra lektura. Kryje się w niej dużo więcej, niż wygląda na pierwszy rzut oka. Tak, jest to klasyka literatury i pewnie wiele osób, właśnie dlatego się przed nią wzbrania. Może po prostu podświadomie widzą w niej lekturę szkolną, która kojarzy się z przymusem a nie radością czytania. Niektórzy myślą, że jest to infantylna opowieść. A może są zupełnie inne powody. Abstrahując od tego mojego wywodu, napiszę tylko : Czytajcie !

Comments


bottom of page