top of page

"La Belle Sauvage" - Philip Pullman po raz kolejny zaprasza nas do magicznego świata równoległego

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 9 mar 2020
  • 2 minut(y) czytania

Wiecie już, że jestem fanką trylogii „Mroczne Materie” Philipa Pullmana. Jeszcze raz mocno Was zachęcam do przyjrzenia się tej serii. :) Natomiast dziś mam dla Was prawdziwą petardę, czyli kolejną książkę tego autora, a mianowicie „La Belle Sauvage” i jak się pewnie domyślacie, to pierwsza część nowej trylogii. Philip Pullman dwadzieścia lat po opublikowaniu „Mrocznych Materii” znów zaprasza nas do magicznego świata równoległego, gdzie spotkamy dajmony i będziemy zastanawiać się nad istotą Prochu.


Już na wstępie mogę Wam zdradzić, że jestem zauroczona tą pozycją i zachwycona poczynaniami głównego bohatera Malcolma. Nie chcę już porównywać tej książki do poprzedniej serii, natomiast napisze tylko, że jest równie magiczna. Znów dałam się porwać Philipowi Pullmanowi w niesamowita podróż i po raz kolejny mnie nie zawiódł. Mroczny klimat jest urzekający, wprowadza uczucie niepokoju i nie pozwala odetchnąć ani na chwilkę. Dzieje się tu wiele przerażających rzeczy, ale gdzieś tam po drodze ciągle tli się nadzieja, że wszystko się dobrze ułoży. Ale czy na pewno? Polityka, religia i nauka prowadzą ze sobą pewnego rodzaju wojnę na kartach tej opowieści. Akcja pędzi w zawrotnym tempie. Tajemnica goni tajemnicę. Kto wygra, a kto przegra? Kto jest dobry, a kto zły? Chyba już rozumiecie, dlaczego książka wciąga od pierwszych stron i nie da się jej odłożyć w kąt.


Kocham takich bohaterów jak Malcolm, którzy urzekają swoją dobrocią i inteligencją, wytrwale dążą do celu i wszystko co robią, ma sens. Malcolm jest bohaterem w pełnym tego słowa znaczeniu, zresztą sami się przekonacie. Jego szczerość jest rozbrajająca. Jego spryt zaskakuje. Potrafi stanąć na wysokości zadania i zawalczyć. Pokochałam go również za tytułowe kanoe La Belle Sauvage, które jest jego ogromną miłością i odegra ważną rolę w całej opowieści.


Wydawnictwo MAG robi kawał świetnej roboty, jeśli chodzi o wydanie książek Philipa Pullmana. Tym razem okładka to połączenie czerni i srebra. Postać Malcolma w kanoe oraz tłoczenia w postaci fal robią ogromne wrażenie i są zapowiedzią czegoś naprawdę magicznego. Jak pomyślę sobie, że kolejna taka przepięknie wydana trylogia będzie zdobić moją półkę, to pieję z zachwytu. :)


Bardzo mocno Was zachęcam do sięgnięcia po „La Belle Sauvage”. Jeśli kochacie mroczne i baśniowe klimaty, będziecie zachwyceni. Jeśli szukacie w książkach czegoś intrygującego, zagadki, zaskakującej fabuły to z pewnością się nie zawiedziecie. Ta książka zaprasza Was w cudowną, ale też mroczną podróż, gdzie nie raz będziecie mieć gęsią skórkę. Porwie Was od pierwszych stron. Czytajcie, naprawdę warto!


P.s. Czekam z niecierpliwością na drugi tom...

Comentarios


bottom of page