top of page
  • Zdjęcie autoraAnika Petryna

"Ile z gór tych złota" - ta historia brzmi jak pieśń o tęsknocie za domem...


Nie mnie oceniać, czy nominacja do Nagrody Bookera 2020 powieści „Ile z gór tych złota” C Pam Zhang była zasłużona, natomiast bardzo się z niej cieszę, bo dzięki temu więcej osób po nią sięgnie. A uwierzcie mi warto poznać perspektywę chińskich imigrantów, jeśli chodzi o czasy amerykańskiej gorączki złota. Niestety zawiodą się Ci, którzy spodziewają się iście westernowego stylu. To zupełnie nie ten klimat. Ta intymna opowieść o losach pewnej imigranckiej rodziny, próbującej znaleźć swoje miejsce tam, gdzie tak naprawdę nie jest mile widziana, to bardzo ważny głos szczególnie w odniesieniu do współczesnych problemów migracyjnych… C Pam Zhang prowadzi swoją narrację w bardzo nostalgicznym tonie wplatając chińską symbolikę w amerykańską rzeczywistość. Dostajemy powieść niezwykle oryginalną, która właściwie brzmi jak pieśń o tęsknocie za domem i byciem sobą.


Ta książka jest tak naprawdę zbudowana ze wspomnień dorastającej dziewczynki, a następnie kobiety. Myślę, że ta zmieniająca się perspektywa, a wraz z nią język i spojrzenie poparte doświadczeniami, nadaje głębszy sens całej historii i przez to też bardziej porusza. To Lucy opowiada losy swojej rodziny, a właściwie musimy poukładać sobie elementy układanki, co jest o tyle skomplikowane, że nie została zachowana chronologia. Poznajemy matkę, która tęskni za domem za oceanem, ojca, którego opanowała gorączka złota, siostrę Sam, która nie chce być więźniem niechcianego ciała i wreszcie Lucy, czyli narratorkę, tę która jest zagubiona między prawdą, marzeniami i oczekiwaniami.


C Pam Zhang zachwyciła mnie już od pierwszych stron, ale nie umiem dokładnie nazwać tego, co mnie tak ujęło. Myślę, że chodzi przede wszystkim o smutek i tęsknotę, którymi jej książka jest tak bardzo przesycona. Obraz dysfunkcyjnej rodziny, które nakreśliła z niezwykła stanowczością, a jednocześnie delikatnością, poruszył mnie do głębi i myślę, że na długo utkwił w pamięci. Mam poczucie, że dotknęłam czegoś naprawdę intymnego. Każda z wykreowanych postaci jest niezwykle wyrazista, a jej głos jest ważną częścią całej historii. Ta książka oferuje cały wachlarz trudnych i ważnych tematów. W bardzo oryginalnym i poruszającym stylu opowiada o dorastaniu naznaczonym doświadczeniami imigranta, biedą, trudnymi relacjami z ojcem alkoholikiem, traumą związaną z utratą obojga rodziców, wyobcowaniem i tęsknotą za czymś, co wydaje się nieosiągalne, za swoim miejscem, za byciem usłyszaną jako kobieta… Prowokuje do zadania sobie ważnego pytania, które zresztą niejednokrotnie pada: "Co sprawia, że dom jest domem?" Na koniec napiszę tylko, że jestem pod wrażeniem pracy tłumaczki Agi Zano oraz projektu okładki Magdy Kuc!


Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz do recenzji!

12 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page