top of page

"Gdybym miała twoją twarz" - kiedy cena za szczęście jest zbyt wysoka...

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 23 lip 2021
  • 2 minut(y) czytania

Nie akceptuję takiej Korei Południowej, jaką przedstawiła Frances Cha w swojej książce „Gdybym miała twoją twarz”. Nie podobają mi się jej realia. Operacja plastyczna traktowana jako wymóg , a jednocześnie przywilej? Przeraża mnie los, jaki zgotowała kobietom oczekując od nich dostosowania się do odgórnie przyjętych kanonów piękna i wyrzeknięcia się swojej prawdziwej twarzy na rzecz tej pożądanej. A w przypadku gdy nie sprostały oczekiwaniom, zatrzaskuje im drzwi do realizacji marzeń. Do tego dochodzi jeszcze problem przepaści, jaka się utworzyła między bogaczami, a resztą społeczeństwa, choć w tym przypadku Korea Południowa jakoś drastycznie nie odstaje od reszty świata. Jeśli nie masz pieniędzy, jesteś nikim. Ciężka praca to za mało, lepiej módl się o szczęśliwe zrządzenie losu, byś mogła cokolwiek osiągnąć. Dlaczego cena za dostęp do szczęścia musi być aż tak wysoka? Ile jest takich kobiet, które są w stanie się temu wszystkiemu przeciwstawić i idą pod prąd? Ile wygrywa swoją walkę z systemem, który każe tkwić w teraźniejszości bez przyszłości? A co z tymi, które ją przegrały? Czy prawda wygrywa z fikcją literacką? Czy Frances Cha oddała głos prawdziwym Koreankom? Choć trudno uwierzyć w takie realia, to chyba trudniej przychodzi pogodzenie się z nimi...


Gyuri, Miho, Ara, Sujin i Wonna muszą każdego dnia mierzyć się z trudną rzeczywistością. Każda prowadzi swoją własną walkę. To co je łączy, to pragnienie szczęścia i przyjaźń, która się rodzi między nimi. Są jednymi z wielu, tak samo zagubione i zdesperowane w walce o realizacje marzeń. Ich wybory są podyktowane chęcią wyrwania się z obłędnego systemu. Trudno postawić się w ich sytuacji, jeśli nie zna się takich realiów. Nie jest łatwo przyklaskiwać ich decyzjom, które często prowadzą do destrukcji. Cel uświęca środki? Wydaje się i wygląda na to, że to zdanie można odnieść do życia wielu Koreanek…


Kiedy teraz po przeczytaniu książki Frances Cha patrzę na tę piękną i idealną wręcz okładkę, czuję gorycz… Już nie potrafię się nią zachwycać tak jak wcześniej… Skoro za pięknem kryje się cierpienie, jak mogę udawać, że wszystko jest w porządku? To nie jest pozycja, która mnie zachwyciła, nie polubiłam pięciu głównych bohaterek, ale czytało mi się ją bardzo dobrze i muszę przyznać, że do mnie "trafiła". Nie przytłoczyła, ale dała do myślenia. Nie wgniotła w fotel, ale nakreśliła ważny problem. I choć dla wielu osób okaże się po prostu „przyjemnym czytadłem”, to przy okazji na pewno uświadomi trudne realia, w jakich przyszło żyć Koreankom i skłoni do refleksji.


Dziękuję Wydawnictwu Mova za egzemplarz do recenzji!

 
 
 

댓글


bottom of page