top of page

"Dom na kurzych łapach" - chciałabym mieć taki dom, z którym mogłabym podróżować i się przyjaźnić

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 1 lut 2020
  • 3 minut(y) czytania

Kochałam bajki i baśnie jako mała dziewczynka, a będąc dorosłą osobą kocham je jeszcze bardziej. To one są dla mnie niewyczerpalnym źródłem magii, której tak bardzo pragnę w swoim życiu. Czasem wydaje mi się, że moja wyobraźnia jest nieograniczona i wciąż szuka nowych bodźców. Mam wrażenie, że Sophie Anderson za pomocą swojej książki „Dom na kurzych łapach” postanowiła mi i nie tylko mi, tych bodźców dostarczyć... :) Poniosła ją fantazja tak daleko, że mogę tylko przyklasnąć z wrażenia :)

Nie spodziewałabym się, że w taki zaskakujący sposób można wykorzystać motyw słowiański czyli Baby Jagi, która przecież kojarzy nam się przede wszystkim ze złem, z czarną magią i wszystkim co najgorsze. Choć z drugiej strony stworzenia w mitologii słowiańskiej są wielowymiarowe, czasem nie jesteśmy w stanie określić ich jednoznacznie. Niektóre są trochę dobre i trochę złe. Baba Jaga kojarzy się również z ziołolecznictwem, czyli nierzadko z czymś dobrym. Sophie Anderson serwuje nam natomiast zupełnie inne spojrzenie na tę postać - jest bez wątpienia dobra. Dzięki autorce mogłam poznać Babę Jagę, z którą chciałabym się zaprzyjaźnić, bo niesie pomoc. Jest ważną opiekunką i strażniczką bramy do świata zmarłych i wspiera dusze w przejściu „na drugą stronę”. Poznajemy ją też jako zwykłą kochającą babcię, która opiekuje się wnuczką. I wiecie co, szalenie spodobała mi się ta wizja Baby Jagi i okazało się, że świat Jagów ( zaintrygowani? :) ) jest niezwykle fascynujący. :)

Z całej książki najbardziej pokochałam magiczny dom na kurzych łapach... Który, ku mojemu zaskoczeniu okazał się prawdziwym przyjacielem... Tak bardzo skradł moje serce... Marzę o takim domku tak bardzo ludzkim, z którym mogłabym podróżować i który troszczyłby się o mnie i byłby mi bliski... Czyż to nie brzmi cudownie ?



A teraz może w końcu napiszę parę słów o głównej bohaterce, czyli dwunastoletniej Marince, której przeznaczeniem jest zostać Jagą i zastąpić swoja babcię. Poznajemy dziewczynkę, która czuje się osamotniona, nie ma żadnych przyjaciół i niezadowoloną z przyszłości, która ją czeka. Chciałaby jak każde normalne dziecko mieć zwyczajny dom i zwyczajne życie. Oczywiście, nie zdradzę Wam,co z tego wszystkiego wyniknie, ale uwierzcie mi, będziecie oczarowani tą historią.

Sophie Anderson ma nam wiele do powiedzenia na temat istoty życia. W swojej opowieści próbuje nam przekazać wiele ważnych kwestii. Między innymi to, że nic nie jest na zawsze, wszystko się zmienia, nic nie tkwi w jednym punkcie. Miłość, dom, rodzina, przyjaciele, cały czas trzeba o to zabiegać. Czasem chyba nie do końca jesteśmy tego świadomi. Często nie dostrzegamy ważnych ludzi obok siebie lub robimy to za późno, dlatego powinniśmy się rozejrzeć, żeby nie stracić tego, co najcenniejsze. Natomiast najważniejsze przesłanie otrzymujemy od Baby Jagi : „Baba zwykła mówić, że nie liczy się to, jak długie jest życie, tylko jak dobre; chyba to samo stosuje się do przyjaźni”.

Spójrzcie na tę okładkę, jaka ona jest cudowna, jaka barwna, jaka magiczna. Na zdjęciu pewnie tego nie widać, ale tytuł pięknie błyszczy. Będziecie oczarowani ilustracjami, które znajdziecie w środku. Gwarantuje Wam, że nie będziecie mogli się nacieszyć wydaniem i treścią. Wielkie brawa dla Wydawnictwa Kobiecego. :)

Wszyscy spragnieni baśniowej opowieści będą oczarowani. Ci, którzy interesują się mitologią słowiańską, będę zaskoczeni nową wizją Baby Jagi. Dom na kurzych łapach, który potrafi być prawdziwym przyjacielem skradnie Wasze serca. Będziecie mogli kibicować Marince, w jej podróży, by odnalazła szczęście. Ja pokochałam tę magiczną historię i wierzę, że Wy też ją pokochacie. Czytajcie, naprawdę warto !

Comentarios


bottom of page