"Dobre żony" - wchodzenie w dorosłość małych kobietek
- Anika Petryna
- 3 lut 2020
- 2 minut(y) czytania

Dziś opowiem Wam o kontynuacji „Małych kobietek”, a są to „Dobre żony”, które przyznam szczerze podobały mi się jeszcze bardziej. Właściwie dzięki świetnemu zbiorczemu wydaniu od Wydawnictwa Poradnia K, mogłam przeczytać od razu 2 części. Nadal będę zachwycać się piękną okładką, która wygląda jak skórzana i uwierzcie mi niesamowicie wygląda na półce. Ale wracając do moich odczuć, powiem szczerze, że „Dobre żony” zapewniły mi dużo frajdy podczas czytania. W tej części możemy śledzić losy 4 sióstr na progu dorosłości: pierwsze poważne decyzje, pierwsze miłości, pierwsze rozczarowania i proza życia. Jako dorosły czytelnik znalazłam w niej już dużo więcej dla siebie i na pewno z większym zainteresowaniem śledziłam poczynania sióstr :)
Znów moja ulubioną postacią jest Jo, wyzwolona i inteligentna młoda kobieta, która szuka swojego szczęścia. Jo jest początkującą pisarka, która szuka swojego stylu. Najpierw zmuszona do pisania dla pieniędzy,a może też nęcona szybkim zarobkiem, musi schować dumę w kieszeń i skupić się na błahych nic nie wnoszących opowieściach. Później w końcu dojrzewa do świadomego pisania, zaczyna to robić dla siebie i dzieli się prawdą. Podoba mi się jak stopniowa dojrzewa do miłości, otwiera swoje serce na drugiego człowieka. Przy okazji jej wybranek, czyli profesor jest moją ulubioną postacią męską w tej książce. :)
L.M. Alcott pisze pięknym językiem i potrafi wzbudzać emocje w czytelniku. To wszystko o czym opowiada, jest takie prawdziwe, wierzę jej jako pisarce. Z rozbawienie śledziłam poczynania Meg, jako młodej żony, która uczyła się być w tej roli jak najlepsza, z różnym skutkiem. :) Z dużym uznaniem czytałam o Amy, która miała w sobie prawdziwy dar, którym zjednywała sobie ludzi i potrafiła się zachować w każdej sytuacji. Bardzo dojrzała i dostrzegła co naprawdę w życiu jest ważne i nie są to bynajmniej pieniądze. Ze smutkiem czytałam o Beth, która zasługiwała na wszystko co najlepsze, a była tak kaleczona przez życie chorobą. Czytając o niej nie raz czułam uścisk w sercu. No i Jo, ta niesamowita kobietka, która powoli, trochę nieporadnie, ale z ogromną fantazją, wkraczała w dorosłe życie i była w tym tak urocza, tak niesamowita i tak wyzwolona.
Koniecznie sięgnijcie po książkę „Dobre żony” Jeśli już jesteście po lekturze „Małych kobietek” to z pewnością nie muszę Was namawiać do kontynuacji. :) Ja przeczytałam obie części jednym tchem i miałam przy tym bardzo dużo frajdy. :) Musze koniecznie obejrzeć ekranizację. Szkoda tylko, że mój mąż nie chce dać się namówić na wypad do kina. :) A samej mi się nie uśmiecha. Poczekam na DVD :)
Comments