"Cud, miód, Malina" - kiedy magia, absurd, mroczny klimat doprawione są dużą dozą humoru!
- Anika Petryna
- 4 sty 2021
- 2 minut(y) czytania

Jeśli jeszcze nie przekonaliście się do antologii, jeśli taka krótka forma Was nie pociąga i zazwyczaj czujecie niedosyt, bo skończyło się szybciej niż zaczęło, bo potrzebujecie więcej, by móc się wczuć, by się otworzyć. Jeśli narzekacie, że unikacie takich zbiorów, bo opowiadania są nierówne i czasem tylko jedno na kilka sprawiło, że szybciej zabiło Wam serce, a reszta Was zawiodła i czujecie się oszukani, bo straciliście czas, to przeczytajcie tę recenzję. Mam dziś dla Was antologię, która jest prawdziwą petardą! Sprawi, że szybciej zabije Wam serce. Będziecie wręcz „przerzucać” kolejne strony wybuchając raz po raz gromkim śmiechem, przewracając oczami na wszechatakujący Was absurd, czarny humor i chłonąc magię, która kusi, zaskakuje i sprawi, że naprawdę zaczniecie rozumieć znaczenie słowa „niesamowite”. :) Wreszcie jeśli potrzebujecie dobrej zabawy i kilku chwil oddechu od szarej rzeczywistości to „Cud, miód, Malina” Anety Jadowskiej zapewni Wam to podwójnie, a nawet potrójnie!
W Zielonym Jarze mieszka rodzina, w której od pokoleń to kobiety sprawują władzę. Żeby było jeszcze ciekawiej, wszystkie mają niespotykane moce, czyli najprościej mówiąc są wiedźmami. A do tego każda z nich jest oryginalna, ma charyzmę i nie da sobie w kaszę dmuchać. Dzięki nim dowiecie się, co naprawdę znaczy matriarchat. Będziecie z podziwem i ogromną sympatią śledzić poczynania każdej z nich. Tu nie ma miejsca na nudę podczas lektury, szczególnie jeśli mowa o zamianie niedoszłego narzeczonego w osła, pogawędkach z demonem, czy zabawach z ogarem piekielnym. A to tylko kilka przykładów. Myślę, że tak jak ja polubicie Koźlaczki i będziecie im mocno kibicować. No dobra, może i nie wszystkim, bo jak w każdej rodzinie, w tej też trafia się „czarna owca”.
Aneta Jadowska świetnie operuje magią, absurdem, mrocznym klimatem, a to wszystko doprawia dużą dawką humoru i pikanterii. W efekcie dostajemy ostro przyprawione, oryginalne i smaczne literackie danie, a właściwie całą ucztę, bo to w końcu zbiór opowiadań. Jeśli myślicie, że chodzi tylko o zabawę, to mocno się mylicie, bo pod płaszczykiem rozrywki, autorka przemyca wiele uniwersalnych prawd: o tym, jak ważna jest rodzina, o lojalności i wypełnianiu powinności wobec poszczególnych jej członków, o skomplikowanych relacjach, o różnicach pokoleniowych, o blaskach i cieniach starości, o oczekiwaniach rodziców wobec dzieci, itd.
Każde opowiadanie jest po prostu rewelacyjne. Nawet nie jestem w stanie wybrać najlepszego. Koźlaczki sprawiły, że przypomniałam sobie, jak uwielbiam się śmiać podczas lektury, jak bardzo potrzebuję magii w życiu i jak uwielbiam oryginalność w literaturze. Coś mi się wydaje, że Aneta Jadowska w innym życiu mogła być Koźlaczką! :) Na koniec jeszcze pozachwycam się ilustracjami Magdaleny Babińskiej! Idealnie oddają klimat i charyzmę postaci! Mam nadzieję, że Was zachęciłam. Nie możecie przegapić tej książki! :)
Comments