top of page

"Bodaj Budka" - pielęgnujmy w sobie tożsamość!

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 14 sie 2020
  • 2 minut(y) czytania

„Bodaj Budka” to najbardziej zaskakująca książka, jaką dane mi było czytać w tym roku. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, niż otrzymałam. Natałka Babina stworzyła coś na pograniczu literatury pięknej, science fiction, horroru, groteski i to z pewnością nie wszystko, bo być może inni czytelnicy będą mogli dodać jeszcze inne obszary literatury. Ja poprzestanę na tych, które wymieniłam, a to już aż nadto. Ta książka jest tak nieoczywista i wymykająca się wszelkim schematom, że chyba jeszcze nie do końca poukładałam sobie w głowie to, co chciałabym napisać. Przyznam, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony ciężko było mi się odnaleźć w takiej stylistyce, ale z drugiej strony byłam z każdą kolejną przewracaną kartką coraz bardziej zaintrygowana i coraz bardziej rozumiałam, co autorka w tak zawoalowany sposób chce mi przekazać. A ma do powiedzenia bardzo dużo na temat pielęgnowanie czegoś naprawdę ważnego w życiu, a mianowicie tożsamości, która łączy się mocno z dawną kulturą i historią. Kiedy zapominamy kim jesteśmy, o naszych korzeniach, przodkach, przyrodzie, dziedzictwie, kiedy nie możemy identyfikować się z zresztą społeczeństwa, które kultywuje tradycję i pamięta, to tak jakby przestajemy istnieć... To zło zapomnienia czai się wszędzie i zbiera gorzkie żniwo.


Myślę, że największe wrażenie zrobiło na mnie to, że właściwie można tę książkę w pewien sposób odnieść do wydarzeń, które dzieją się obecnie na Białorusi, a jednocześnie mogłam zajrzeć w przeszłość i doświadczyć na kartach tej opowieści dawnego życia. Ta historia ma wymiar bardzo uniwersalny i można ją czytać na wiele sposobów, zarówno odnieść po prostu do historii Białorusi, ale również do innych krajów. Szczególnie cenne są dla mnie wplecione elementy słowiańskie. Magiczny i mroczny klimat często przyprawiał mnie o gęsią skórkę i to on sprawiał, że nie chciałam porzucać tej lektury, mimo że elementy science fiction były dla mnie jakby na wyrost i zniechęcały. Z drugiej strony przekaz i sens tej historii zrekompensowały mi te wszystkie nie do końca zrozumiałe dla mnie zabiegi autorki. Jest w tej książce coś hipnotyzującego, ale myślę, że nie każdy się temu podda.


To moje pierwsze spotkanie z Natałką Babiną i w ogóle z literaturą białoruską, ale na pewno nie ostatnie, bo rozbudziła się we mnie ciekawość, szczególnie jeśli chodzi o kulturę, dawne wierzenia i zwyczaje tego kraju. Myślę, że naprawdę warto dać szanse tej książce, ale trzeba się przygotować na coś nieoczywistego i wymagającego. Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na piękną okładkę, która stanowi pewnego rodzaju obietnicę magnetyzującego, mrocznego i magicznego klimatu. Wg mnie trafiona w punkt!


Dom Wydawniczy Rebis, bardzo dziękuję za egzemplarz!

Comments


bottom of page