top of page

"Berdo"- to swoista podróż ojca i syna, którzy próbują odbudować poharatane przez życie relacje

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 4 maj 2020
  • 2 minut(y) czytania

Teraz, kiedy jestem już po lekturze debiutu Anny Cieślar, totalnie wbita w fotel patrzę na okładkę. I zaskakujące jest to, jak bardzo oddaje tę wartościową, trudną i emocjonalną historię. Ta okładka jest piękna ! Pewnie nie można użyć tego słowa w takim kontekście, ale ja bym również powiedziała, że jest tak bardzo „mądra”! Trudno kilkoma zdaniami podsumować książkę „Berdo”, bo nie o to chodzi i to byłoby nie na miejscu. Chciałabym tylko napisać o emocjach, bo było ich tak bardzo dużo w samej książce i tak wiele towarzyszyło mi podczas czytania. Prawdziwą sztuką jest pisać o trudnych relacjach w tak delikatny sposób i z taką czułością. Myślę, że niewielu autorom się to udaje. Anna Cieślar stworzyła coś na kształt wędrówki, takiej w głąb siebie i w głąb surowej przyrody, podczas której niszczone i budowane są na przemian właśnie relacje. To wyboista droga, bo naznaczona cierpieniem, niezrozumieniem i samotnością, ale również miłością, potrzebą odkupienia win i bliskością. To przede wszystkim podróż ojca i syna, którzy próbują odbudować poharatane przez życie więzi rodzinne. A spoiwem i tłem tej opowieści jest piękna i surowa przyroda.


„Rozpadłam się na kawałki” czytając „Berdo”... Ta książka rozwaliła mnie emocjonalnie. Nie jestem w stanie opanować wzruszenia, kiedy o niej myślę. Anna Cieślar potrafi mądrze pisać o relacjach międzyludzkich. O tym, jak wiele znaczą i jak bardzo determinują nasze życie. O tym, że każda wymaga wiele wysiłku i każda jest trudna. Są niczym łańcuszek, w którym pojedyncze zwoje nie mogą istnieć osobno, lecz zazębiają się tworząc jedyną w swoim rodzaju całość. To, jakich relacji doświadczył w swoim życiu ojciec, ma wpływ na to jakie będzie miało dziecko. To zależność, która w przypadku głównego bohatera Berda i jego syna Radka, jest pewnego rodzaju przekleństwem. Życie postawiło przed nimi trudne zadanie: muszą w tym wszystkim odnaleźć siebie nawzajem. Ale obaj muszą do tego dojrzeć. Autorka stawia przed nimi różnego rodzaju drogowskazy w postaci: przyjaciela, dziadka, przyrody czy różnego rodzaju ważnych wydarzeń. To od nich zależy czy odczytają je dobrze.


Zatęskniłam za Bieszczadami... Za bliskością natury, przestrzenią, poczuciem wolności... Ale również za tą ich cząstką, która nie jest dostępna dla wszystkich, właściwie dla niewielu, nie jestem pewna czy sama tego doświadczyłam, czy chciałabym doświadczyć... Nie za pięknymi „pocztówkowymi krajobrazami”, ale za ich surowością, niedostępnością i mrocznym, baśniowym klimatem. Anna Cieślar potrafiła ubrać w słowa, to co sama gdzieś tam ukrywam w sercu, jeśli chodzi o przyrodę.


Takie debiuty nie zdarzają się często! „Berdo” od dziś zajmuje szczególne miejsce na mojej półce z książkami. Myślę, że ta historia poruszy wiele osób. Chciałabym, żeby jak najwięcej osób przeczytało tę pozycję, bo naprawdę na to zasługuje. Wierzę, że Anna Cieślar jeszcze nie raz nas zaskoczy. Ja czekam już na jej kolejną książkę.

Comentários


bottom of page