top of page

"Ayla. Lis, który oczarował świat" - czyli historia cudownej przyjaźni lisa z człowiekiem

  • Zdjęcie autora: Anika Petryna
    Anika Petryna
  • 10 sty 2020
  • 2 minut(y) czytania

Książkę „Ayla.Lis, który oczarował świat” znalazłam pod choinką. Świętym Mikołajem okazała się moja siostra Jola i trafiła w dziesiątkę. :) Kocham takie historie, które poruszają i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Ayla, czyli tytułowy lis, została uratowana przez Silje z hodowli i tak zaczęła się wielka przyjaźń. Lisia mama postanowiła podzielić się ze światem kawałkiem ich wspólnego życia i publikowała w mediach społecznościowych wiele zdjęć i filmików. Ludzie pokochali tego niesamowitego lisa, dlatego właśnie Silje decyduje się na książkę. Pojawia się na jej drodze Leiv Magnus Grotte i wspólnie opisują historię niesamowitego lisa. Niestety los nie zawsze pisze piękne scenariusze i zanim książka została oddana do druku, wydarzyła się tragedia. Ayla zaginęła, przez 3 tygodnie trwały poszukiwania, niestety finał był najgorszy z możliwych. Lis zostaje odnaleziony martwy. Przez to książka nabiera głębszego sensu, jest pewnego rodzaju pamiętnikiem dla autorki i pożegnaniem. Jest namacalnym śladem, że historia przyjaźni lisa z człowiekiem wydarzyła się naprawdę i jest dowodem na to, że więzi emocjonalne nie znają granic.

„Jej dzika nieoswojona natura sprawia, że przyroda zdaje się być jeszcze bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Widzisz, teraz postrzegam otoczenie w zupełnie inny sposób, odkrywam je, nie tylko biernie podziwiam”. Ayla i Silje spędzają wspólnie czas na wielu wyprawach, uczą się siebie nawzajem. Lisia mama może poczuć bliskość dzikiej przyrody, wyostrzają jej się zmysły, dostrzega to, czego wcześniej nie widziała. Lis z kolei uczy się bliskości z człowiekiem, ale też stawia nieprzekraczalne granice, jest nieobliczalny, nie potrafi być potulny, nie może oszukać instynktów. Ayla zmusza Silje do akceptacji tego, że przyjaźń, która je połączyła jest na jej zasadach. Dzięki ich wspólnym wycieczkom mogłam też poznać kawałek Norwegii. To było cudowne doświadczenie.

Dla mnie „Ayla. Lis, który oczarował świat” jest przede wszystkim przepięknym albumem. Zdjęcia zapierają dech w piersi. Każde wywołuje zachwyt. Miałam wrażenie, że one bardziej opisują tę cudowną przyjaźń niż słowa. Składają się na niesamowitą całość, która chwyta za serce. Musze przyznać, że w samej treści czegoś mi zabrakło i nie umiem powiedzieć do końca, o co mi chodzi. Może po prostu jest jej za mało i stąd mój niedosyt. Może styl pisania nie do końca mnie przekonał. Jest wiele fragmentów, które bardzo mnie poruszyły... Tak jakby Silje nie do końca potrafiła się odkryć, przekazać swoje emocje. Tak jakby słowa biegły za szybko, tak jak życie lisa skończyło się zbyt szybko. A może właśnie treść pędziła jak Ayla...

„Jestem wdzięczna za każdą wspólną chwilę. Twoje zachowanie oznaczało, że byłaś po prostu sobą, jeśli można tak powiedzieć. Że byłaś obecna przy mnie wszystkimi zmysłami, że byłaś tym, czym zostałaś stworzona – dzikim zwierzęciem. Zostałaś moją najlepszą przyjaciółką, ale nigdy nie udało mi się ciebie oswoić”.

Chciałabym, żebyście poznali tę niesamowitą historię przyjaźni człowieka z lisem. Ayla jest dowodem na to, że życie pisze różne scenariusze. Przyroda wyciąga do nas dłoń w najmniej oczekiwanym momencie, a my powinniśmy to odwzajemnić i mocno ją uścisnąć. Tak właśnie zrobiły Ayla i Silje, pozwoliły sobie nawzajem na wieź, która na zawsze zmieniła ich życie. Sięgajcie po tę książkę naprawdę warto.

Comments


bottom of page